piątek, 10 lipca 2015

niedziela, 5 lipca 2015

Wielki Powrót!

Witajcie po tak długiej przerwie. Zaczęły się wakacje a ja mam ochotę dokończyć tą historię tak jak powinna być dokończona. Niestety nie wiem  ile was tutaj jeszcze pozostało i czy chcecie coś nowego. Jeżeli tylko wyrazicie jakieś chęci od razu biorę się za pisanie. Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza bym miała jakąś inspirację. Bym wiedziała, że dla kogoś jeszcze to pisze.
Mam nadzieję, że ukarze się kilka komentarzy i zaczniemy drugą część I Can Be Your Hero.
Tylko od was to zależy. Losy drugiej części leżą w waszych rękach.


Say You Love Me ...

wtorek, 10 lutego 2015

30. Epilog.


Wszystko zaczęło się kiedyś. Nikt nie pamięta dokładnie dnia ani godziny. Zayn i Vanessa wkraczali w okres ciągłych imprez i alkoholu lejącego się litrami. Ich spotkane nie było typowe. Żadne z nich nie zamieniło do tej pory zdania. Znali się z widzenia. On wiedział, że to młodsza siostra jego kumpla a Ona wiedziała, że to kumpel jej starszego brata. Nie mieli okazji wcześniej się poznać. Los nie połączył ich dróg wcześniej. Dopiero jednego pamiętnego dnia coś się wydarzyło. Nie było to tylko pożądanie lecz czysta, prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Ta miłość trwa do dziś. Mimo, że minęły już 2 lata to i tak On ciągle odwiedza JĄ w szpitalu i ciągle ma nadzieję, że Ona się obudzi. Kiedy On wyjechał z powrotem do Bradford nie mógł wytrzymać. Zaraz po 24 godzinach siedział w samochodzie i wracał do Londynu.
Niestety lekarze ciągle powtarzają, że są nikłe szanse by Ona się obudziła to i tak On ciągle tam przychodzi. Każdego dnia zjawia się o tej samej porze. Gdy wybija godzina 2:00 PM On wchodzi do jej Sali, siada przy łóżku i wpatruje się bez celu w jej bladą twarz. Jednego dnia siedzi i słowem się nie odezwie a drugiego mówi do niej nie mogąc przestać.
Jej rodzice pogodzili się już z jej śpiączką, nawet Nathan i Dave żyją swoim życiem.  Tylko ten jeden chłopak ciągle ma nadzieję. Tylko ten jeden chłopak utrzymuje ją przy życiu. Za pewne gdyby nie On lekarze już dawno zadecydowali o JEJ życiu.
Każdy mówi mu by zaczął żyć swoim życiem. By zapomniał o NIEJ i o wspólnie spędzonych chwilach. Na początku nie mógł dopuścić do siebie tej myśli lecz któregoś dnia w jego życiu pojawił się KTOŚ. Dziewczyna o imieniu Grace, która wywróciła jego życie do góry nogami. Nie mógł jej pokochać, był z nią bo bał się samotności. Dziewczyna leżąca w szpitalu na zawsze miała jego serce i nic tego nie mogło zmienić. Po kilku tygodniach spotykania się z Grace postanowił rozpocząć z nią związek. Dni mijały a on miał coraz więcej lat na karku. Każde uczucie, każdy najmniejszy czyn skierowany do niej był tylko jego grą. Nie umiał po prostu otworzyć serce i wpuścić Grace.

Gdy minął rok od rozpoczęcia jego związku z Grace - odpuścił. Tamtego dnia był ostatni raz w szpitalu, u niej w Sali. Przeprosił ją chociaż nie wiedział za co. Tyle razy Dave mówił mu, że Vanessa pewnie by chciała by był szczęśliwy. Pytanie tylko czy Zayn jest szczęśliwy z Grace? Na to pytanie wolał nie odpowiadać. Gdy ostatni raz się z nią pożegnał, wrócił do  mieszkania Grace, uklęknął na jedno kolano i wyciągnął pierścionek.
Przygotowania do ślubu szły pełną parą. Sala została zamówiona, goście zaproszeni i nawet Zayn kupił już garnitur.  Rodzice Vanessy oraz brat także dostali zaproszenia. Nie wiedział do końca czy to będzie stosowne ale w końcu sama matka Vanessy namawiała go do ułożenia sobie życia. 

Gdy w końcu nadszedł TEN dzień. Ubrany w czarny garnitur stał przed lustrem a jego matka poprawia mu włosy. Nie czuł podekscytowania jak to zazwyczaj mężczyzna czuje w dniu ślubu. Wszystko mu było obojętne. Gdy wszedł do zapełnionego gośćmi budynku poczuł, że popełnia największy błąd w swoim życiu. Jednak nadal szedł w stronę ołtarza.  Stał tam już Nathan. Chłopak miał pełnić rolę drużby. Zayn rozglądał się po kościele lecz nie ujrzał rodziny Vanessy. Od razu zrobiło mu się przykro. Chciał by chociaż Oni tutaj byli. Gdy rozebrzmiał dźwięk tak dobrze znanego "marsza weselnego" zapytał sam siebie co on tutaj robi. Potem ujrzał w drzwiach dziewczynę. Grace szła przez kościół w przepięknej, śnieżnobiałej sukience. Każdy mężczyzna marzy o takiej żonie lecz nie on. On cały czas w głowie miał blondynkę, która zawróciła mu w głowie parę lat temu. Nawet gdy nabożeństwo się rozpoczęło, On był myślami gdzieindziej. Nagle przed oczami zobaczył te wspaniałe momenty z Vanessą. W oczach pojawiły mu się łzy lecz każdy myślał, że są spowodowane trwającym ślubem.
Kiedy na jego palcu zaświeciła obrączka już nie było odwrotu. Przyrzekł miłość do końca życia dziewczynie której nie kocha. 

Zabawa trwała. Pomyśleć można było, że Zayn dobrze się bawi lecz On po prostu umiał dobrze udawać. Gdzieś po północy wyszedł z budynku i usiadł na pomoście, który znajdował się nad niewielkim jeziorem obok Sali. Jego obrączka zaczęła połyskiwać na palcu. Wpatrywał się w nią i pytał sam siebie po co to zrobił. Nie powinien w ogóle rozpoczynać innego związku. Przez miłość do Vanessy powinien zostać sam do końca życia. Strach przed samotną przyszłością jednak był silniejszy. Ubrał na twarz sztuczny uśmiech i powrócił do budynku gdzie goście oblewali jego ślub.
Po udanej zabawie nowożeńcy udali się do hotelu. Noc poślubna powinna być wyjątkowym przeżyciem dla nich obojga lecz tutaj korzyści czerpała jedynie Grace. Zayn robił to tylko dlatego by nie ranić swojej świeżo upieczonej żony. Gdy tylko Grace zasnęła, wziął papierosy i udał się na balkon.  Nagle jego telefon zaczął intensywnie wibrować na szafce nocnej. Słychać było to nawet na balkonie lecz wycieńczonej Grace nic nie było wstanie obudzić. Zabrał swój telefon i ponownie wrócił na balkon odbierając dzwoniący telefon.  Uprzednio spojrzał kto dzwoni. Zdziwił go widok literek układających się w imię: Dave. Gdy przyłożył telefon do ucha od razu uszył podekscytowany głos Dave'a.
- Zayn Ona żyje! Ona się obudziła! Vanessa się obudziła! Nie pamięta nic ale lekarze mówią, że to może być chwilowe..
Chłopak po tych słowach osunął się po ścianie. Nie wierzył w to co przed chwilą wykrzyczał Dave. Pragnął tej chwili od zawsze lecz teraz wszystko się zmieniło. Bał się ją zobaczyć a tym bardziej powiedzieć jej o tym, że ma żonę. Siedział na balkonie nie wiedząc jak postąpić. Jego serce chciało do Vanessy lecz mózg podpowiadał mu by został z Grace. Z trzęsącymi dłońmi wyciągnął telefon i napisał wiadomość do Dave'a. Wiedział , że źle robi, że będzie potem żałował.
Te kilka liter zdecydowało.
" Cieszę się Dave. Nie mów jej o mnie. Tak będzie najlepiej. Zapomnijcie o mnie! "
Gdy nacisnął " wyślij" wrócił do łóżka gdzie spała Grace. Miał wreszcie żonę ale jego serce nadal krwawiło.

Minął kolejny rok. Zayn przywyknął do życia z Grace. Niestety nie traktował jej jak żonę. Ich relację można by było porównać do przyjaciół. Grace marzyła o dziecku, którego Zayn nie chciał jej dać. To chyba było największym powodem ich ciągłych kłótni. Zayn wolał siedzieć całym dniami w swoim biurze niż w domu. Za pewne właśnie ciągłą pracą osiągnął status biznesmena. Miał pieniądze, duży dom w centrum Londynu i żonę ale jego serce nadal należało do Vanessy. To właśnie przez nią był nieszczęśliwy. Jej brak zrobił z Zayn'a maszynę do pracowania. 

Któregoś dnia gdy wieczorem wracał do domu zatrzymał się przy supermarkecie. Chciał kupić zapas alkoholu. Jutrzejszy dzień jest wolny od pracy, więc zostaje mu jedynie upić się w trupa i przespać cały dzień. Gdy zakupił już kilkanaście butelek drogiego alkoholu z powrotem ruszył w stronę swojego nowego samochodu. Gdy był już przy nim zauważył cztery tak dobrze znane mu postacie. Grupka przyjaciół szła za pewne do klubu. Na samym początku rozpoznał Dave'a. Trzymał On za rękę Ritę, która uśmiechała się do niego szeroko. Zaraz za tą dwójką zobaczył Nathan'a obejmującego tak dobrze znaną mu blondynkę. Zacisnął mocno szczękę. Nie myślał nawet, że Vanessa także ułoży sobie życie i to znowu z Nathan'em. Potrząsnął głową i wrzucił siatki z alkoholem do bagażnika. Ostatni raz odwrócił głowę w stronę dziewczyny gdy właśnie miał wsiadać za kierownice swojego samochodu. Ich oczy spotkały się ze sobą. On wyglądał jak we śnie a w jej oczach widać było jedynie ból i smutek. Dave po chwili także zauważył Zayn'a. Od razu objął od drugiej strony swoją siostrę i skierowali się razem w inną stronę. Zayn wpatrywał się w dziewczynę do chwili gdy zniknęła Ona za zakrętem. Stracił ją, a zobaczenie jej po latach jeszcze bardziej rozdrapało jego rany. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą ale było już na to za późno. Można było powiedzieć jedynie, że Zayn już nie był jej bohaterem. Teraz ONA była bohaterką dla kogoś innego. 

The End. 

Czytasz = Komentuj!

Czyli to już koniec. Wiem, wiem głupio się skończyło ale tak już miało być od samego początku. To zakończenie wymyśliłam jeszcze przed napisaniem pierwszego rozdziału.
Co do kontynuacji II części to nic nie wiem na ten temat. Pewnie w wakacje będzie mi się nudzić i coś tutaj dodam ale jak na razie to ta opowieść kończy się tak.
Dziękuje, że byliście i czytaliście. Nie wiele was to komentowało, ale widząc statystki było was tutaj wielu.
Jeszcze raz wiele dzięki i do zobaczenia :*
Jeżeli chcecie poczytać coś jeszcze mojego autorstwa to zapraszam tutaj:

niedziela, 1 lutego 2015

29. Czy mogę ją zobaczyć?


Zayn.

Wszystko czułem ze zdwojoną siłą. Te niewygodne krzesła w poczekalni dawały o sobie znać. Kręgosłup zaczynał mnie strasznie boleć lecz to teraz nie było najważniejsze. Obok mnie siedział Dave i wyglądał tak samo jak ja. Podkrążone oczy, blada twarz i włosy odstające w każdą możliwą stronę.
Rodzice mojej dziewczyny zniknęli za drzwiami z wielkim napisem " Odział intensywnej terapii" gdy lekarz oznajmił, że Vanessa przeszła już operację.  Ani ja ani Dave nic nie wiedzieliśmy. To całe czekanie było czymś najgorszym. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem. Ciągle mam przed oczami ciało Vanessy leżące na zimnej, pokrytej śniegiem ziemi. Gdy widziałem jak z jej ciała uchodzi po woli życie, sam czułem jak moje serce po woli przestaje bić. Marcus wiedział jak trafić w najczulszy punkt. Trafił tak celnie i tak dobrze, że za jednym razem odebrał mi coś ważniejszego niż moje życie.

środa, 28 stycznia 2015

28. Ostatni raz spojrzałam na twarz Zayn'a.


Zayn.

Po woli otworzyłem oczy lecz to co ujrzałem nie było zachwycające. Siedziałem oparty o brudną ścianę a moje ręce przypięte były kajdankami do rur. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Jestem za pewne w jakimś magazynie czy coś. Wszędzie porozstawiane są duże kartonowe pudła z napisem Lewis.
- Kurwa. - Mruknąłem kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem u Marcus'a. Spojrzałem na swoje spodnie by sprawdzić czy czasami nie mam w kieszeni telefonu. Nie ma go więc ten chuj go wziął. Zacząłem się gwałtownie szarpać a kajdanki coraz mocnej wbijały się w moje nadgarstki. Po chwili czułem jak ciepła ciecz spływa mi po rękach. Zaprzestałem szarpać się gdy do pomieszczenia wszedł dobrze znany mi chłopak.
- Witaj Zayn. - Przywitał się ze mną i usiadł na drewnianej skrzynce naprzeciwko mojej osoby.
- Jesteś jebanym kutsem Lucas! - Powiedziałem z przekonaniem zaciskając z całych sił swoją szczękę. Chłopak jedynie zaśmiał się z mojego wyzwiska i wyciągnął z kieszeni mój telefon. 

piątek, 26 grudnia 2014

27. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.

Vanessa.

Trzymając nadal telefon przy uchu opadłam na swoje łóżko i nadal nie dowierzałam, że  to rzeczywistość.
V: Nathan gdzie jesteś?
N: Na jakimś odludziu … Oni chcieli mnie zabić …
V: Nathan powiedz mi dokładnie. Gdzie jesteś?
N: Jest tutaj dużo starych magazynów … Słychać w oddali samochody … Chyba jestem w tych magazynach przy głównej trasie.
V: Wiem gdzie to jest! Miej telefon przy sobie. Już tam jadę!

niedziela, 23 listopada 2014

26. Zaległe sprawy.


Zayn. 


Poranek był makabryczny. Głowa bolała mnie niemiłosiernie a do tego jeszcze zaspałem. Obudziłem się po godzinie 10:00 AM co wskazywało na to, że nie opłaca mi się iść dzisiaj na zajęcia. Kiedy wziąłem prysznic i ubrałem czyste ciuchy spróbowałem zadzwonić do mojej Vanessy. Nie pamiętam jak wróciłem do mieszkania a ni tym bardziej jak Vanessa wróciła do domu. Niestety dziewczyna nie odbierała. Za pewne jest na zajęciach.
Podczas gdy próbowałem zjeść coś na śniadanie do mojego mieszkania zawitał Nathan. Chłopak wydawał się być zamyślony. Wyraźnie coś go trapiło.  Nie chciałem wypytywać go o co chodzi bo po pierwsze to nie moja sprawa a po drugie jeżeli będzie chciał to powie mi.