Vanessa.
Trzymając nadal telefon przy uchu opadłam na swoje łóżko i
nadal nie dowierzałam, że to
rzeczywistość.
V: Nathan gdzie jesteś?
N: Na jakimś odludziu … Oni chcieli mnie zabić …
V: Nathan powiedz mi dokładnie. Gdzie jesteś?
N: Jest tutaj dużo starych magazynów … Słychać w oddali samochody … Chyba jestem w tych magazynach przy głównej trasie.
V: Wiem gdzie to jest! Miej telefon przy sobie. Już tam jadę!
V: Nathan gdzie jesteś?
N: Na jakimś odludziu … Oni chcieli mnie zabić …
V: Nathan powiedz mi dokładnie. Gdzie jesteś?
N: Jest tutaj dużo starych magazynów … Słychać w oddali samochody … Chyba jestem w tych magazynach przy głównej trasie.
V: Wiem gdzie to jest! Miej telefon przy sobie. Już tam jadę!
Schowałam telefon do kieszeni spodni i zarzuciłam na swoje ramiona kurtkę. Nie zwracałam uwagi, że jestem ubrana w zwykłe szare dresy i podkoszulek. Teraz muszę jechać do Nathan’a. Po cichu wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju swojego brata.
- Dave?! – Podeszłam do łóżka chłopka i gwałtownie potrzęsłam go za ramię. Chłopak od razu obudził się i gwałtownie zerwał się z łóżka
- Boże Vanessa. Co się stało? – Chłopak przetarł swoje zaspane oczy ale gdy zauważył moją poważną twarz od razu ponownie zapytał o co chodzi.
- Musisz ze mną gdzieś jechać. Tylko proszę cię pośpiesz się. – Poprosiłam go praktycznie płacząc. Myśl o tym, że coś mogło się stać Malikowi przyprawiała mnie o łzy.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? – Dave zadał pytanie ubierając się i jednocześnie poprawiając swoje włosy.
- Opowiem ci wszystko w samochodzie. Tylko proszę cię szybkooo! – Dave pokiwał głową i uprzednio biorąc kluczyki do swojego samochodu ruszyła za mną do garażu.
Nathan.
Siedziałem pod murami tego magazynu a na dworze robiło się
coraz jaśniej. Czyżby nadchodził już zmierzch. Śnieg po woli leciał z nieba
przez co cała ziemia wokół mnie była pokryta białym puchem. Krew z mojej
rozciętej wargi przestała już lecieć , gorzej jest z moją ręką. Nie mogę nią w
ogóle ruszyć. Ciągle zmagam się z chęcią zaśnięcia lecz gdy tylko zamykam oczy
widzę scenę z naszego wyścigu.
- Ostatni zakręt.
Ostatni zakręt i koniec wyścigu -
Wyszeptałem do siebie i spojrzałem w lusterko. Zayn jedzie zaraz za mną
lecz Lucas nie daje za wygraną. Dogania go i to gwałtownie. Potem obserwuje jak samochód Lucasa zderza
się gwałtowni z samochodem Zayn’a. Czarny mustang jednak odzyskuje panowanie
przez co wypuszczam powietrze ze swoich płuc.
Gdy przejeżdżam zakręt zauważam dwa samochody. Gwałtownie hamuje lecz
samochód Zayn’a zderza się z moim. Teraz już nie panuje nad swoim
samochodem. Słyszę odgłos tłuczonego
szkła i gniecionej blachy. Nim wypadam z trasy widzę jak samochód Zayn’a wbija
się gwałtownie z drzewo. Potem czuje już
ogromny ból. Podnoszę wzrok nad kierownicę i widzę jak samochód zaczyna się
palić.
- Kurwa! – Krzyczę i wychodzę szybko z samochodu. Niestety ludzie Marcusa już tutaj idą. Ostatni raz spoglądam jak jakiejś osiłki wyciągają ledwo żyjącego Zayn’a i ruszam w stronę ogromnego lasu. Gdzieś w oddali słyszę głosy lecz z każdym moim krokiem stajać się one coraz bardziej niewyraźne. W końcu znajduje się na palcu gdzie stoją budynki jak sądzę magazyny. Z wielką trudnością siadam przy najbliższym i wyciągam telefon z kieszeni swoich spodni.
- Muszę ratować Zayn’a. – Szeptam głęboko oddychając. Wybieram numer tak dobrze mi zanany i nawiązuje połączenie.
- Kurwa! – Krzyczę i wychodzę szybko z samochodu. Niestety ludzie Marcusa już tutaj idą. Ostatni raz spoglądam jak jakiejś osiłki wyciągają ledwo żyjącego Zayn’a i ruszam w stronę ogromnego lasu. Gdzieś w oddali słyszę głosy lecz z każdym moim krokiem stajać się one coraz bardziej niewyraźne. W końcu znajduje się na palcu gdzie stoją budynki jak sądzę magazyny. Z wielką trudnością siadam przy najbliższym i wyciągam telefon z kieszeni swoich spodni.
- Muszę ratować Zayn’a. – Szeptam głęboko oddychając. Wybieram numer tak dobrze mi zanany i nawiązuje połączenie.
Oparłem głowę o zimną ścianę magazynu a wspomnienia zaczęły
ponownie napływać do mojej głowy. Zmarnowałem sobie życie i teraz przeze mnie
moje zginąć Zayn.
Po chwili usłyszałem melodyjny głos Vanessy.
- Nathan!? – Słyszę jak się zbliża lecz moje zmarznięte ciało odmawia posłuszeństwa. Próbuje wstać lecz mi się nie udaje. Próbuje złapać się czegokolwiek by móc wstać lecz nawet dłoni nie mogę podnieść. Ile godzin ja tutaj już siedzę?
- Nathan, boże! – Po woli przekręcam głowę w prawą stronę i widzę dziewczynę. Szybko klęka przed mną i bierze moją twarz w swoje ciepłe dłonie. Rozkoszuje się jej dotykiem a oczy same mi się zamykają.
- Nie proszę nie zamykaj oczu! Nathan słyszysz mnie? – Walczę z chęcią zamknięcia oczu lecz czuje, że zaraz to wszystko stanie się dla mnie nie do pokonania.
- Vanessa trzeba go ogrzać! – Słyszę jakiegoś chłopaka, który stoi za Vanessą. Otwieram szerzej oczy kiedy czuje jak podnoszę się z ziemi. Potem słyszę już tylko hałas i czuje jak ktoś kładzie mnie na miękkim czymś.
Po chwili usłyszałem melodyjny głos Vanessy.
- Nathan!? – Słyszę jak się zbliża lecz moje zmarznięte ciało odmawia posłuszeństwa. Próbuje wstać lecz mi się nie udaje. Próbuje złapać się czegokolwiek by móc wstać lecz nawet dłoni nie mogę podnieść. Ile godzin ja tutaj już siedzę?
- Nathan, boże! – Po woli przekręcam głowę w prawą stronę i widzę dziewczynę. Szybko klęka przed mną i bierze moją twarz w swoje ciepłe dłonie. Rozkoszuje się jej dotykiem a oczy same mi się zamykają.
- Nie proszę nie zamykaj oczu! Nathan słyszysz mnie? – Walczę z chęcią zamknięcia oczu lecz czuje, że zaraz to wszystko stanie się dla mnie nie do pokonania.
- Vanessa trzeba go ogrzać! – Słyszę jakiegoś chłopaka, który stoi za Vanessą. Otwieram szerzej oczy kiedy czuje jak podnoszę się z ziemi. Potem słyszę już tylko hałas i czuje jak ktoś kładzie mnie na miękkim czymś.
Vanessa.
Razem z bratem weszliśmy do tego opuszczonego magazynu. Dave
powiedział , że dobrze będzie, jeżeli znajdziemy się w mniejszym pomieszczeniu.
Samochód stał przy wjeździe na to miejsce gdyż brama była zamknięta. Po chwili
znaleźliśmy dość mały pokoik. Szyby był całe więc śnieg ani chłodny wiar nie mógł się dostać do środka. W pokoju stał
także jakiś stary kominek. Za pewne był to gabinet dyrektora. Przyniosłam z samochodu
apteczkę i dwa koce, które zostały w samochodzie jeszcze z wypadu Dave’a na
plaże i szybko okryłam nimi Nathan’a.
- Musimy go szybko ogrzać. Trzeba rozpalić ogień w kominku! – Nim się zorientowałam Dave już poprzynosił jakieś kawałki starych mebli i ogromne ilości gazet. Kiedy rozpaliliśmy ogień a Dave zamknął szczelnie drzwi od razu zrobił się znacznie cieplej.
- Nadal nie wierzę, że ten chłopak żyje. – Wyszeptał Dave kiedy usiadł razem ze mną przy ciele chłopka.
- Taa ja też. Nadal myślę, że to jakiś popieprzony sen. – Zgodziłam się z moim bratem i wyciągnęłam z apteczki środki potrzebne do odkażania. Nathan spał więc było mi łatwo umyć jego rany na twarzy.
- Musimy go szybko ogrzać. Trzeba rozpalić ogień w kominku! – Nim się zorientowałam Dave już poprzynosił jakieś kawałki starych mebli i ogromne ilości gazet. Kiedy rozpaliliśmy ogień a Dave zamknął szczelnie drzwi od razu zrobił się znacznie cieplej.
- Nadal nie wierzę, że ten chłopak żyje. – Wyszeptał Dave kiedy usiadł razem ze mną przy ciele chłopka.
- Taa ja też. Nadal myślę, że to jakiś popieprzony sen. – Zgodziłam się z moim bratem i wyciągnęłam z apteczki środki potrzebne do odkażania. Nathan spał więc było mi łatwo umyć jego rany na twarzy.
*
Po kilku godzinach ciągłego siedzenia, Nathan wreszcie się
obudził. Zaczął nagle panikować i krzyczeć
imię: Zayn. Dave od razu zainterweniował i zaczął uspakajać chłopaka.
- Kurwa puść mnie. – Nathan nie dawał za wygraną. Za wszelką cenę chciał wyrwać się z objęć mojego brata.
- Nathan uspokój się i powiedz o co chodzi. – Podeszłam do niego i spojrzałem w niego rozbiegane oczy. Od razu pojawił się w nim ból i strach.
- Marcus ma … porwali Zayn’a. – Powiedział a mi momentalnie podcięło nogi. Patrzałam się z przerażeniem na Nathan’a i błagałam by był to tylko głupi sen.
- Chcieliśmy się ścigać z Zayn’em lecz w ostatniej chwili dołączył do nas Lucas. Wiedziałem, że to wszystko źle się skończy lecz nie było odwrotu. Dziewczyna machnęła chorągiewką i we trójkę wystartowaliśmy. Jechałem na pierwszej pozycji a Zayn zaraz za mną. Chciałem tylko przekroczyć linie mety i uciec stamtąd. Widziałem w lusterku jak samochód Lucasa ociera się o czarnego mustanga Zayn’a. Kiedy wyjechałem za zakrętu zobaczyłem dwa samochody Marcusa. Nie chciałem wpaść w ich w pułapkę więc zacząłem gwałtownie hamować. Zayn uderzył w tył mojego samochodu i zatrzymał się na pobliskim drzewie. Ja za to wypadłem z drogi i straciłem panowanie nad samochodem. Koziołkowałem parę metrów aż w końcu się zatrzymałem. Kiedy wyszedłem z samochodu zobaczyłem jak goryle Marcusa wyciągają z samochodu Zayn’a. Nie mogłem nic zrobić ich było z dziesięciu. Rzuciłem się biegiem w stronę lasu i po kilku metrach ciągłego biegu znalazłem się tutaj … - Nathan opowiedział całą historię a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Wiesz gdzie mogli go zabrać? – Mój brat oczywiście odezwał się jako pierwszy. Ja nie byłam w stanie. Ciągle w głowie odtwarzało mi się to wszystko co powiedział przed chwilą Nathan.
- Wiem gdzie znajduje się ich kryjówka. To znaczy przesiaduje tam jedynie Marcus i jego paru ludzi. Cała jego mafia siedzi nadal w Bradford. – Czułam jak adrenalina ogrania moje ciało.
- Zawieź mnie tam! – Powiedziałam podnosząc wzrok na mojego brata i Nathan’a.
- Ale Vanessa …
- Nie Nathan. Nie powstrzymasz mnie. Kocham go i nawet jeżeli ryzykuje w tej chwili życiem to jest to warte – Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech. Muszę go uratować. Nie mogę znowu zostać sama. Nathan pokiwał głową i ruszył w stronę drzwi. Kiedy wyszliśmy na dwór okazało się, że słonce już po woli zachodzi za horyzont. Ile my tam siedzieliśmy?
- Jeżeli chcecie zrobić to porządnie potrzeba nam jest broń. – Nathan nagle odwrócił się do naszej dwójki i spojrzał na nas wymownie. Pokiwałam głową, że się zgadzam i po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Nathan pokierował Dava do swojej kryjówki . Kiedy zauważyłam ile on ma tam tego wszystkie cholerstwa otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Spoglądałam na każdą broń z osobna a Dave razem z Nathan’em sprawdzali coś na laptopie. Po chwili okazało się, że próbują go namierzyć za pomocą telefonu.
- Na sto procent Marcus mu go zabrał ale On zawsze trzyma takie sprzęty przy sobie. – Nathan wpatrzony był w niebieski ekran swojego laptopa. Podskoczyłam ze strachu kiedy nagle laptop zaczął pikać a na ekranie pojawiła się mapka i mały czerwony punkt.
- Bingo. Jest tutaj! – Nathan pokazał mojemu braciszkowi palcem na ekranie ten czerwony punkt a Dave jedynie pokiwał głową.
- Vanessa może lepiej będzie gdy zostaniesz tutaj? - Dave spojrzał na mnie a ja jedynie pokręciłam głową. Chce tam być!
- Dave ma rację. To będzie zbyt niebezpieczne. – Nathan także go poparł a we mnie zaczęła gotować się krew. Podeszłam pewnym krokiem do Nathan’a.
- Już raz straciłam chłopaka, którego kocham. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
- Kurwa puść mnie. – Nathan nie dawał za wygraną. Za wszelką cenę chciał wyrwać się z objęć mojego brata.
- Nathan uspokój się i powiedz o co chodzi. – Podeszłam do niego i spojrzałem w niego rozbiegane oczy. Od razu pojawił się w nim ból i strach.
- Marcus ma … porwali Zayn’a. – Powiedział a mi momentalnie podcięło nogi. Patrzałam się z przerażeniem na Nathan’a i błagałam by był to tylko głupi sen.
- Chcieliśmy się ścigać z Zayn’em lecz w ostatniej chwili dołączył do nas Lucas. Wiedziałem, że to wszystko źle się skończy lecz nie było odwrotu. Dziewczyna machnęła chorągiewką i we trójkę wystartowaliśmy. Jechałem na pierwszej pozycji a Zayn zaraz za mną. Chciałem tylko przekroczyć linie mety i uciec stamtąd. Widziałem w lusterku jak samochód Lucasa ociera się o czarnego mustanga Zayn’a. Kiedy wyjechałem za zakrętu zobaczyłem dwa samochody Marcusa. Nie chciałem wpaść w ich w pułapkę więc zacząłem gwałtownie hamować. Zayn uderzył w tył mojego samochodu i zatrzymał się na pobliskim drzewie. Ja za to wypadłem z drogi i straciłem panowanie nad samochodem. Koziołkowałem parę metrów aż w końcu się zatrzymałem. Kiedy wyszedłem z samochodu zobaczyłem jak goryle Marcusa wyciągają z samochodu Zayn’a. Nie mogłem nic zrobić ich było z dziesięciu. Rzuciłem się biegiem w stronę lasu i po kilku metrach ciągłego biegu znalazłem się tutaj … - Nathan opowiedział całą historię a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Wiesz gdzie mogli go zabrać? – Mój brat oczywiście odezwał się jako pierwszy. Ja nie byłam w stanie. Ciągle w głowie odtwarzało mi się to wszystko co powiedział przed chwilą Nathan.
- Wiem gdzie znajduje się ich kryjówka. To znaczy przesiaduje tam jedynie Marcus i jego paru ludzi. Cała jego mafia siedzi nadal w Bradford. – Czułam jak adrenalina ogrania moje ciało.
- Zawieź mnie tam! – Powiedziałam podnosząc wzrok na mojego brata i Nathan’a.
- Ale Vanessa …
- Nie Nathan. Nie powstrzymasz mnie. Kocham go i nawet jeżeli ryzykuje w tej chwili życiem to jest to warte – Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech. Muszę go uratować. Nie mogę znowu zostać sama. Nathan pokiwał głową i ruszył w stronę drzwi. Kiedy wyszliśmy na dwór okazało się, że słonce już po woli zachodzi za horyzont. Ile my tam siedzieliśmy?
- Jeżeli chcecie zrobić to porządnie potrzeba nam jest broń. – Nathan nagle odwrócił się do naszej dwójki i spojrzał na nas wymownie. Pokiwałam głową, że się zgadzam i po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Nathan pokierował Dava do swojej kryjówki . Kiedy zauważyłam ile on ma tam tego wszystkie cholerstwa otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Spoglądałam na każdą broń z osobna a Dave razem z Nathan’em sprawdzali coś na laptopie. Po chwili okazało się, że próbują go namierzyć za pomocą telefonu.
- Na sto procent Marcus mu go zabrał ale On zawsze trzyma takie sprzęty przy sobie. – Nathan wpatrzony był w niebieski ekran swojego laptopa. Podskoczyłam ze strachu kiedy nagle laptop zaczął pikać a na ekranie pojawiła się mapka i mały czerwony punkt.
- Bingo. Jest tutaj! – Nathan pokazał mojemu braciszkowi palcem na ekranie ten czerwony punkt a Dave jedynie pokiwał głową.
- Vanessa może lepiej będzie gdy zostaniesz tutaj? - Dave spojrzał na mnie a ja jedynie pokręciłam głową. Chce tam być!
- Dave ma rację. To będzie zbyt niebezpieczne. – Nathan także go poparł a we mnie zaczęła gotować się krew. Podeszłam pewnym krokiem do Nathan’a.
- Już raz straciłam chłopaka, którego kocham. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
Czytasz = Komentuj!
Jest on STRASZNY. :(
Nie lubię pisać takich smutnych rozdziałów.
jezu dziewczyno szok szok szok dawaj kolejnego zycze weny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny , genialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńSuper! Gtdvgsdvf
OdpowiedzUsuńIly
Czekam na koleny! :***
@QeenCyrus
Chciałabym Cię/Was zaprosić na nowo powstały Katalog Opowiadań.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam!
http://katalogff.blogspot.com/
Pozdrawiam, Megan
Jest tutaj jeszcze ktos chodzi mi o autorke ? Czekam z niecierpliwoscia na nastepny i nie ma zawiodlam sie troche na tobie wszystkie tak robia pisza a pozniej przestaja lepoej nie zaczynac jak sie wie ze bie ma czasu na skonczenie to jie hejt ;) a i gdzie sa czytelniczki Hmmm ?
OdpowiedzUsuń