piątek, 8 sierpnia 2014

6. To była jednorazowa przygoda.

Zaraz po skończonych zajęciach tata zabrał nas do mojego domu razem z Jess. Miałyśmy zjeść u mnie porządny posiłek oraz wyszykować się na mecz dzisiejszego wieczoru. Na początku kiedy oznajmiłam tacie, że wybieram się na mecz był zaskoczony moją nagłą chęcią wyjścia i zabawienia się ale szybko skinął w odpowiedzi głową z wielkim uśmiechem na twarzy. 
Przy obiedzie nie obyło się od głupich komentarzy moich rodziców gdy Jess wygadała się w sprawie Troy’a. Oczywiście mama musiała wypytać się nas jak „ TEN” chłopak wygląda, ile ma lat i ogólnie wszystko. Nie chciałam nic mówić moim rodzicom ale oczywiście Jess opowiadała im jak zaczarowana. Próbowałam ją jakoś powstrzymać lecz każda moja próba nie skutkowała.



- Dobra! Dziękuje za przepyszny obiad mamo. Jess chodź … - Nawet nie dałam skończyć Jess jeść. Pociągnęłam ją za sobą do swojego pokoju by w końcu przestała opowiadać moim rodzicom te wszystkie rzeczy o Troy’u. Gdy tylko znalazłyśmy się w moim pokoju zamknęłam drzwi na klucz by nikt nam nie przeszkadzał i zaczęłam wybierać ciuchy na dzisiejszy mecz. Wyciągnęłam z szafy moje czarne, obcisłe rurki i jakąś koszulkę. Rzuciłam ubrania na łóżko i spojrzałam pytającym wzrokiem na Jess.
- No chyba sobie jaja robisz! – Jessica jęknęła i szybkim krokiem podeszła do szafy. Po chwili wszystkie moje ubrania zaczęły wylatywać z szafy prosto w moją stronę. Próbowałam je wszystkie złapać lecz i tak większa ich cześć wylądowała na podłodze.
- O mój Boże! – Pisk Jess rozległ się po całym pokoju. Spojrzałam w jej stronę i ujrzałam dziewczynę a w jej rękach czarny materiał. Od razu spanikowałam i rzuciłam się w stronę dziewczyny by odebrać jej moją sukienkę.
- To twoje? – Zapytała kiedy wyrwałam jej siłą czarny materiał z rąk. Nic nie odpowiedziałam tylko szybko schowałam sukienkę tam gdzie jest jej miejsce.
- Nie sądziłam , że lubisz takie wyzywające rzeczy. – Przewróciłam oczami kiedy Jess głupio poruszyła swoimi brwiami.
- Bo nie lubię! – Powiedziałam to dość podniosłym głosem. Od razu Jess zrobiła się strasznie cicha. Mogłam nie podnosić na nią głosu. Przecież ona nie wie nic o mojej przeszłości.
- Przepraszam … - Podeszłam do dziewczyny i przytuliłam się do niej. Pierwszy raz zdobyłam się na taki gest do jakiejkolwiek osoby. Od śmierci Nathan’a nie mogłam znieść żadnej osoby blisko mnie. Po prostu kiedy ktoś był za blisko ja się oddalałam. Jessica złamała tą niewidzialną barierę, która mnie otaczała.  Jessica pokiwała głową na znak, że przyjmuje moje przeprosiny i ponownie zabrałyśmy się za wybieranie ciuchów na dziejesz wieczór.

*

Po dwu godzinnym przebieraniu się w różne ciuchu w końcu znalazłyśmy coś odpowiedniego dla siebie.  Założyłam na siebie przykrótkie , czarne szorty i biały crop top z logiem supermen’a.
Jess ubrała się podobnie do mnie lecz ona założyła na siebie czarną koszulkę  Nirvany. Poprzeglądałyśmy się jeszcze parę razy w lustrze oraz porobiłyśmy sobie parę zdjęć. Czułam się tak jak dawniej. Kiedy z Agnes szykowałyśmy się na jakiś wypad. Niestety nasze dobre relację z Agnes odeszły razem z Nathan’em.
- Vanessa jest już prawie 5:00 PM. Jeżeli chcemy zdążyć musimy już iść. – Założyłam na siebie jeszcze tylko swoje czarne trampki po czym wyszłyśmy razem z Jess z domu. Tata zaoferował się, że nas podwiezie więc skorzystałyśmy z okazji.

*

Kiedy podjechaliśmy pod boisko szkolne poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni. Szybko go wyciągnęłam i kiedy zobaczyłam od kogo dostałam wiadomość uśmiech pojawił się na moich ustach.



- Widzę, że ukochany się odezwał. – Jess zapiszczała mi do ucha kiedy wyszyłyśmy z samochodu. Pomachałam tacie kiedy odjechał samochodem i ruszyłam przed siebie nawet nie zwracając uwagi czy Jess idzie za mną.
Zajęłyśmy miejsca na trybunach i czekałyśmy aż mecz się rozpocznie. Trybuny po woli zapełniały się nastolatkami z kolorowymi koszulkami i szalikami, drużyn którym kibicują.
- Jess kiedy zacznie się mecz? – Zapytałam kiedy zaczęło mi się już po woli nudzić. Jess nawet nie zdołała mi odpowiedzieć bo na całym boisku rozległy się krzyki i piski.  Dwie drużyny wybiegły na środek boiska. Jedna ubrana w żółte stroje a druga zaś ubrana w niebiesko – białe.
Od razu zauważyłam Zayn’a. Ubrany był w niebieskie spodenki  i białą koszulkę z numerem 10. Nagle do Zayn’a podeszli inni zawodnicy i zaczęli się naradzać. Kiedy sędzia wyszedł na środek boiska podszedł do niego Zayn i Troy.
- Oo… są i twoi PRZYAJCIELE. – Jessica zaśmiała się lecz mi do śmiechu nie było. Od kiedy powiedziała mi jaką minę miał Zayn kiedy tańczyłam  z Troy’em ten dziki taniec na środku boiska zrobiło mi się jakoś tak dziwnie. Przecież  Zayn nie mógłby do mnie nic czuć. Tamtej nocy dokładnie mi oznajmił, że to była jednorazowa przygoda. Mówił prawdę, tak?
Rzuciłam jedynie onieśmielające spojrzenie mojej kumpeli i skupiłam się na meczu. Pierwsza połowa nie była jakoś fascynująca. Przeciwnicy na każdym kroku odbierali sobie piłkę i na tym się kończyło. Nie było żadnej porządnej akcji na bramkę.
Druga połowa była za to już ciekawsza. Drużyna, w której grał Troy w końcu obudziła się. Zayn dokładnie podał piłkę Troy’owi. Ten ruszył do przodu.  Dryblował aż w końcu oddał strzał a piłką wpadła prosto do bramki.  Troy z radości zaczął biec po boisku. Uśmiechnęłam się do chłopka kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak nagle ściągnął z siebie koszulkę i wbiegł na trybuny by mi ją wręczyć. Oczywiście oczy każdego na trybunach skierowały się w moją stronę.
- Aaaa jak słodko! Zakładaj … – Jessica pomogła mi założyć koszulkę. Koszulka Troy’a była troszkę na mnie przydłuża ale jak to moja przyjaciółka stwierdziła wyglądam w niej słodko.
Zaraz po tym jak założyłam koszulkę na swoje ciało sędzia zagwizdał dając znak , że mecz się skończył. Cała drużyna podniosła Troy’a na ręce i zaczęli biegać po całym boisku reszta widzów także zaczęła wychodzić.
- Chodź! – Jessica wstała ze swojego miejsca i zaczęła mnie ciągnąc w stronę boiska. Oczywiście jak to na mnie przystało zaczęłam się jej wyrywać. Niestety Jess miała stalowy uścisk i nim się obejrzałam stałyśmy we dwie na środku boiska.
- Ładnie ci w mojej koszulce … - Troy podszedł do mnie razem z resztą zawodników. Oczywiście zarumieniłam się na jego komplement.
- Vanessa jedziemy teraz z kumplami do mnie. Robię mała imprezę. Wiesz taką tylko dla przyjaciół.  Strasznie fajnie było by gdybyście wpadły. – Propozycja Troy’a trochę mnie zaszokowała. Nie wiem czy jestem gotowa na domówki.
- Oczywiście, że przyjdziemy! – Nim zdołałam wydobyć z siebie jakiś dźwięk Jessica odpowiedziała za mnie.
- Super.  Macie jakiś transport? – Zapytał podchodząc bliżej mojej osoby. Zrobiło mi się strasznie gorąco chociaż na dworze było dość głodno. Pokręciłam jedynie głową a Troy widząc moja reakcję na jego osobę uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
- Dobra więc Vanessa pojedzie ze mną a twoja przyjaciółka zabierze się z Malikiem. – Pokiwałam głową po czym Troy objął mnie ramieniem  i razem ruszyliśmy z stronę szatni.

Po tym jak chłopcy wzięli prysznic i ubrali się w swoje ciuchy ruszyliśmy w stronę parkingu.
- Vanessa jeżeli zatrzymacie się gdzieś w jakimś ciemnym lesie … to wiesz zabezpieczcie się. – Jessica poklepała mnie po ramieniu kiedy ja zaczęłam chichotać jak idiotka. Pokazałam środkowy palec Jessice kiedy ta wskoczyła do czarnego samochodu Malika.
- Jedziemy? – Usłyszałam głos Troy’a nad swoim uchem. Od razu przeszedł mnie dreszcz.
- J-Jasne. – Ledwo wydobyłam z siebie odpowiedz. Nie czekając na Troy’a szybko wsiadałam do jego samochodu. Troy jedynie zaśmiał się z mojej reakcji i szybko zajął miejsce za kierownicą. 

Czytasz= Komentuj!

Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem i z góry przepraszam za ten rozdział. Męczyłam go cały tydzień a i tak jest do kitu. Następny postaram napisać szybciej. 
Zaktualizowałam także zakładkę bohaterzy. Jeżeli chcecie zobaczyć jak wygląda Jess i Troy to zapraszam: Bohaterowie.


5 komentarzy:

  1. Akcja się rozkręca. Mam nadzieję, że następny znacznie szybciej dodasz.
    Pozdrawiam i życzę weny. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. WSPANIAŁY ! :D Kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  3. rozkręca się akcja.
    świetnie napisany.

    OdpowiedzUsuń