środa, 28 stycznia 2015

28. Ostatni raz spojrzałam na twarz Zayn'a.


Zayn.

Po woli otworzyłem oczy lecz to co ujrzałem nie było zachwycające. Siedziałem oparty o brudną ścianę a moje ręce przypięte były kajdankami do rur. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Jestem za pewne w jakimś magazynie czy coś. Wszędzie porozstawiane są duże kartonowe pudła z napisem Lewis.
- Kurwa. - Mruknąłem kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem u Marcus'a. Spojrzałem na swoje spodnie by sprawdzić czy czasami nie mam w kieszeni telefonu. Nie ma go więc ten chuj go wziął. Zacząłem się gwałtownie szarpać a kajdanki coraz mocnej wbijały się w moje nadgarstki. Po chwili czułem jak ciepła ciecz spływa mi po rękach. Zaprzestałem szarpać się gdy do pomieszczenia wszedł dobrze znany mi chłopak.
- Witaj Zayn. - Przywitał się ze mną i usiadł na drewnianej skrzynce naprzeciwko mojej osoby.
- Jesteś jebanym kutsem Lucas! - Powiedziałem z przekonaniem zaciskając z całych sił swoją szczękę. Chłopak jedynie zaśmiał się z mojego wyzwiska i wyciągnął z kieszeni mój telefon. 

- Może i jestem jebanym kutasem ale patrz co tutaj mam. - Pokazał mi mój telefon i nagle zaczął w nim grzebać. Patrzyłem na tego chłopaka z obrzydzeniem.
- Ładana taa laska. Nic a nic się nie zmieniła może teraz ja się nią trochę zajmę? - Zapytał a mnie aż szarpnęło ze złości. Nie odczuwałem teraz bólu, który sprawiały mi kajdanki. Chęć przyłożenia temu lalusiowi tuszowała ten ból.
- No przestań Zayn. Przecież ty się nie zakochujesz. Jedna laska w tą czy w tą. - Lucas nie miał racji. Zakochałem się i to nawet nie wiem kiedy. Pojawiła się któregoś dnia i tak została w moim sercu. Nie mogłem jej mieć przez Nathan'a a kiedy w końcu pojawiła się szansa dla mnie pojawił się Marcus.
- Nic nie powiesz? Wiesz Zayn zawsze cię lubiłem. Nawet gdy byłeś małym, wkurwiającym gnojkiem w przedszkolu. Wszystko było ładnie, fajnie dopóki nie pojawiła się Vanessa i Nathan ze swoim samochodem. - W głowie zaczęły mi napływać wspomnienia z wydarzeń kiedy to wszystko się zaczęło. Teraz patrząc na to z perspektywy czasu widać jak Nathan osiąga wszystko co chce. Drogi samochód, zajebista dziewczyna i dużo kasy. Czego chcieć więcej.
- On miał wszystko a my byliśmy tylko jego marionetkami. Posługiwał się nami w każdy możliwy sposób. Teraz mogę się założyć, że jest z Vanessą i właśnie ją do siebie przekonuje. -  Zacisnąłem mocnej szczękę i przeróżne sceny przelatywały mi przed oczami. Vanessa mi tego nie zrobi. Ona powiedziała, że przecież kocha mnie.
- Zayn posłuchaj mnie. Pomyśl chociaż raz mózgiem a nie kutasem i dołącz do nas. - Lucas wstał i podszedł bliżej mojej osoby. Gdy to powiedział uświadomiłem sobie, że próbuje mnie przeciągnąć na stronę Marcus'a.
- Prędzej się zabije niż dołączę do was. - Oznajmiłem twardo a na twarzy Lucas'a zawitał uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak łatwo mogę spełnić twoje życzenie. - Za pleców wyciągnął czarny pistolet a ja głośno przełknąłem ślinę.
- Jeden ruch mojego palca … - Lucas wycelował w moje ciało pistolet. Nigdy nie myślałem o śmierci aż do teraz. Kiedy ktoś stoi nad tobą i wiesz, że może zadać ci śmiertelny cios wszystko wokół staje się nagle takie odległe. Doceniasz najmniejszy szczegół swojego życia. Przeklinasz siebie w duchu za wszystkie złe wybory. Przypominasz sobie co tak naprawdę jest jeszcze przed tobą, co chciałbyś zrobić ze swoim życiem.
- Gdyby ktoś kiedyś powiedziałby mi, że będę miał twoje życie w rękach. Wyśmiałbym go! - Poczułem na swoim policzku zimny metal. Lucas sunął pistoletem po mojej twarzy a ja nawet na chwilę nie zamknąłem oczu.
- Nie zrobisz tego. Jesteś tchórzem Lucas! Gdybyś chciał mnie zabić zrobiłbyś to już dawno. - Na moje słowa chłopak skrzywił się i zmarszczył brwi.
- Nic o mnie nie wiesz. W każdej chwili mogę szczelić  i pozbawić cię życia. - Tym razem Lucas'owi przy końcu zdania zadrżał głos. Ten idiota tylko dużo mówi a nigdy nie umie skończyć sprawy do końca.
- Proszę bardzo zabij mnie! Jestem na to gotowy ale uwierz mi długo nie pożyjesz gdy to zrobisz. - Tym razem to ja się zaśmiałem kiedy ujrzałem panikę w oczach Lucas'a.
- Myślisz, że ten pożal się Boże Nathan się zemści? A może twoja mała Vanessa mnie zabije!? Ha-ha-ha nie wiesz co ty do mnie mówisz. Ta mała dziwka może byłaby zdolna zemścić się lecz ten który zmartwychwstał jest tchórzem. Powiedz mi dlaczego zrobił się umarlaka? Dlaczego przez kilka poprzednich miesięcy ukrywał się? Hmm? - Lucas znowu przybliżył pistolet tym razem do mojej skroni.
- Nathan dba tylko o swój tyłek. Tak było jest i będzie. - Wraz ze słowami Lucas'a ktoś z impetem wyważył drzwi. Po chwili do pomieszczenia wpadł nie kto inny jak Nathan. Lucas zaczął mierzyć do chłopaka lecz byłem szybszy i kopnąłem go w rękę. Pistolet upadł na brudną podłogę a Nathan rzucił się na Lucas'a. Ta dwójka zaczęła się ze sobą szarpać a do pomieszczenia weszła kolejny osoba. Tym razem moje serce podwoiło swój rytm.
- Zayn! - Vanessa zapiszczała i rzuciła mi się na szyję. Gdybym tylko mógł objął bym ją i chyba nie puścił. Zaraz za Vanessą wszedł Dave'a. W prawej dłoni trzymał pęk klucz lecz żaden nie pasował do moich kajdanek.
- Dave sprawdź czy Lucas nie ma! - Brat mojej dziewczyny szybko wykonał moje polecenie i tak jak myślałem ten idiota miał kluczyk przy sobie. Nathan szybko obezwładnił Lucas'a i tym razem to on miał na nadgarstkach kajdanki. Chłopak zakneblował go także by nie wydawał z siebie żadnych dźwięków.
- Na górze są dwaj moi przyjaciele. Pilnują wyjścia. Dave, Vanessa weźcie Zayn'a i uciekajcie. Ja mam jeszcze coś do załatwienia. - Nathan ostatni raz uśmiechnął się w moją stronę i zniknął za wyważonymi drzwiami.

Nathan.

Wbiegłem po schodach na górę uprzedni mijając moich dwóch kumpli. Muszę go załatwić to jedyna taka szansa. Korytarz był ciemny i pusty. Na jego końcu znajdowały się drzwi. Ostrożnie z bronią w ręku przechodziłem wzdłuż niego. Gdzieś w oddali słychać było rozmowy. Odwróciłem głowę i zauważyłem Dave'a.
- Co ty tu robisz!? - Spytałem bez głośnie. Miałem tutaj iść sam. Oni nie mieli ryzykować życia.
-Przyjaciele na zawsze. Pamiętasz? - Zapytał szeptem a mi mimo woli wkradł się uśmiech na twarz.
Zrezygnowany pokiwałem głową i zachęciłem Dave'a do kontynuacji akcji.  Przez cały czas zastanawiałem się ile jest utaj ludzi.  Trzech załatwiliśmy przy bramie, dwóch przy drzwiach no i razem z Lucas'em to trzech na dole. Z Marcus'em muszą być przynajmniej dwie osoby. Gdy znaleźliśmy się przy drzwiach Marcus'a zauważyłem, że rozmowy gwałtownie ucichły. Nie chcąc tracić więcej czasu wyważyłem drzwi a moim oczom ukazało się jedynie otwarte na oścież okno. Podbiegłem do niego i zauważyłem Marcus'a biegnącego przed siebie. Jego celem za pewne był samochód Dave'a gdzie aktualnie znajduje się Vanessa i Zayn.
- Kurwa! Tam jest twoja siostra i Malik! - Powiedziałem i przeskoczyłem przez okno. Gabinet Marcus'a znajdywał się na pierwszym piętrze lecz tak wysoko nie było. Nie myśląc na tym ,że mogę złapać sobie nogę zeskoczyłem prosto na twardą trawę. Nie czułem bólu, chęć zabicia Marcus'a była silniejsza. Ruszyłem biegiem w stronę gdzie zostawiliśmy samochód. Nagle zobaczyłem Vanessę celującą w Marcus'a. Ten stał nie ruchom z rękoma poniesionymi do góry. Kurwa, kurwa, kurwa!
- Nie strzelaj Vanessa! - Krzyknąłem pochodząc do samochodu. Zayn stał party o samochód a Vanessa ledwo trzymała pistolet w trzęsących się dłoniach.
- Ooo i jest nasza zguba! - Marcus posłał mi ten ohydny uśmieszek. Najchętniej to rozwaliłbym bym mu tą twarz.
- Jak tam żyje się w świecie umarłych Nathan? - Marcus zadał mi pytanie a mi nóż otwierał się w kieszeni.
- To koniec Marcus! Policja już tutaj jedzie … - Oznajmiłem słysząc w oddali koguty policyjnych samochodów.
- Nie Nathan to dopiero początek. - Marcus nagle wyciągnął z kieszeni pistolet i zanim ja oddałem strzał on tak samo strzelił. Padł po chwili na ziemię zaciągając się ostatni raz powietrzem. Patrzyłem jak krew wypływa z jego rany a jego oczy tracą blask. Zabiłem go!

Vanessa.

Po głośnym huku wydanym przez pistolety poczułam wewnętrzny ból w okolicy klatki piersiowej. Od razu moja dłoń powędrowała do tego miejsca i kiedy dotknęłam swojej klatki zobaczyłam na dłoni czerwoną ciecz.
- Vanessa! - Usłyszałam krzyk Zayn'a i po chwili upadałam na ziemię.
- Kochanie spójrz na mnie. - Ból był okropny a z każdym kolejnym oddechem stawał się jeszcze bardziej mocniejszy. Dotknęłam swoją dłonią policzka Zayn'a kiedy ten zaczął się nade mną pochylać. Mówił coś do mnie lecz wszystko stawało się jakby rozmazane.  Słyszałam głos Nathan'a a potem swojego brata. Zaczynało mi się robić coraz to bardziej słabo.
- Vanessa! Ja cię kocham! Vanessa! - Na słowa Zayn'a leniwie się uśmiechnęłam i opuściłam swoją dłoń z policzka Zayn'a. Potem widziałam jedynie dwie postacie ubrane na czerwono, które po chwili gdzieś mnie niosły. Ostatni raz spojrzałam na twarz Zayn'a i bez głośnie wyszeptałam.
- Kocham Cię Zayn.

 

Czytasz= Komentuj!


Jest i długo wyczekiwany rozdział numer 28!
Na nic tutaj moje przeprosiny. Rozdział ten miał się ukazać zacznie szybciej lecz siła wyższa rzeczy martwych. A innymi słowy miałam dużo na głowie. Koniec semestru w technikum nie jest łatwy. Do tego doszły jakieś testy językowe uprawniające nas do wyjazdu zagranicę i praktyki tutaj w kraju. Wiem, że nie lubicie gdy rozdział długo się nie pojawia ale po prostu nie dam rady. Dzisiaj znalazłam czas gdyż oceny są już wystawione a rada właśnie dzisiaj była. Ferie zimowe mam zaraz na początku lutego więc mogę wam przysiądź, że koniec tego otóż opowiadania ukaże się  1 lutego około godzin wieczornych. Tak jest to przedostatni rozdział. Czeka nas jeszcze rozdział 29 i rozdział 30 zwany epilogiem.
Czy będzie jakaś druga cześć? Nie jestem w stanie wam tego teraz powiedzieć. Zobaczymy co nas czas pokaże. 


1 komentarz:

  1. W koncu !!! Dziekuje i bede czekac oby 2 czesc i rozumiem cie ��❤️Ten ff to czesc mojego zycia <3

    OdpowiedzUsuń