niedziela, 12 października 2014

22. Ona też Cię kocha.


Zayn.

Odkąd skończyłem trening próbowałem skontaktować się z Vanessą. Chciałem ją gdzieś zabrać. Kolacja, kino cokolwiek byle by spędzić z nią czas. Niestety moje ciągłe próby skontaktowania się z nią kończyły się nie powodzeniem. Za każdym razem odzywała się automatyczna sekretarka. Nie wiele myśląc wskoczyłem do swojego samochodu i obrałem kierunek w stronę domu Vanessy. Nie przewidziałem jednak, że jej też tam nie będzie. Drzwi otworzył mi Dave i od razu oznajmił ze Vanessy nie ma. Nawet nie wróciła ze szkoły. Po woli nerwy zaczęły ogarniać cały mój umysł. Skończyła dzisiaj lekcje dwie godziny przed mną. Gdzie mogłaby iść po szkole?


- Dave zadzwoń do Rity a ja zadzwonię do Jess. Vanessa może jest z którąś z nich? - Dave jedynie skinął głową na moją prośbę i już po chwili toczył rozmowę z Ritą.
- Zayn niestety Rita nie widziała jej od samego rana. - Szybko wybrałem numer Jess mając nadzieje, że Ona wie gdzie jest moja Vanessa. Jessica odebrała lecz to co powiedziała na serio mnie zaniepokoiło. Jessica powiedziała, że Vanessa wyszła ze szkoły razem z nią i dopiero na przystanku się rozstały. Czyli na pewno miała zamiar jechać do domu. Tylko dlaczego do niego nie trafiła.
-  Dave ja jadę jej poszukać. Jeżeli pojawi się w domu od razu do mnie zadzwoń.- Biegiem ruszyłem z powrotem do swojego samochodu. Gdzie Ona może być? Przecież nie zna tutaj nikogo tak dobrze jak mnie czy Ritę lub Jessicę. Od razu gdy o tym pomyślałem w mojej głowie pojawił się Troy. Co jeżeli jest z nim? Nie myśląc nad tym co robię wrzuciłem wyższy bieg i skierowałem się w stronę domu Troy’a. Mijałem uliczki po których przechadzali się ludzie i miałem ogromną nadzieję, że w końcu ujrzę Vanessę. Niestety nie zobaczyłem jej. Szybko wjechałem na posesję Troy’a i wysiadłem z samochodu mocno trzaskając drzwiami. Podbiegłem do drzwi wejściowych i dopiero teraz usłyszałem głośne dźwięki imprezy. Nie raczyłem nawet zapukać. Otworzyłem pewnie drzwi i wszedłem do środka. W środku zastałem kompletny bałagan. Wszędzie walały się śmieci, ubrania i inne niezidentyfikowane rzeczy. Ominąłem jakiegoś chłopaka leżącego na środku korytarza i wszedłem do salonu gdzie siedzieli kumple Troy’a i On sam.
- Kogo to moje oczy widzą! Zayn przyjacielu … -  Widać było po chłopaku, że jest nieźle wstawiony a do tego skręt który trzyma w ręce świadczy o tym, że znowu palą jakieś świństwa.
- Nie przyszedłem tutaj by sobie z Tobą pogadać. Gdzie jest Vanessa? -  Zapytałem prosto z mostu. Troy od razu zdziwił się moim pytaniem ale po chwili zaczął śmiać się jak idiota. Miałem ochotę rozkwasić mu tą jego piękną buźkę.
- Zgubiłeś ją? – Ledwo trzymałem ręce przy sobie. Jego głupi wyraz twarzy tak bardzo działała mi na nerwy , że jeszcze trochę a mu przywalę.
- Po prostu powiedź gdzie Ona jest? – Zapytałem ostro zaciskając mocno szczękę. Kumple Troy’a jakoś dziwnie wyparowali z salonu więc jestem tylko Ja i On. Patrzyłem się na Troy’a i wyczekiwałem co mi powie lecz chłopak nie miał zamiaru tego robić.
- Widziałem ją gdy wracałem do domu ale wiesz co? Nie mam najmniejszego zamiaru powiedzieć ci gdzie jest a tym bardziej z Kim … - Ostatnie słowa Troy’a zaszokowały mnie. Jeżeli nie jest z dziewczynami ani z Troy’em to z kim jest? Troy widząc moje zmieszanie podszedł bliżej mnie i złapał mnie za ramię.
- Stary posłuchaj. Wiem, że Vanessa to niezła laska ale uwierz mi święta nie jest. Samo to daje do myślenia, że kręcąc ze mną zarywała do Ciebie … - W tamtym momencie nie wytrzymałem. W końcu moja dłoń spotkała się z policzkiem Troy’a. Nie czułem w tamtej chwili bólu. Czułem jednie nienawiść i złość. Kiedy chłopak stracił równowagę szybko usiadłem na nim i znowu zadałem cios.
- Powiedz. Mi. Gdzie. Ona. Jest! – Wysyczałem przez zaciśnięte zęby i znowu sprzedałem mu cios. Widać było po nim , że długo nie wytrzyma. Nie obchodziło mnie, że jeżeli nie przestanę to mogę go zabić. Po prostu za wszelką cenę chce wiedzieć gdzie jest Vanessa.
- Dobra powiem ci! – Troy jęknął już chyba nie wytrzymując bólu.  Po tym zaprzestałem bicia go i po woli wstałem z chłopaka. Troy oparł się jedynie o sofę i przetarł wierzchem dłoni lecącą z jego rozciętej wargi krew.  
- Widziałem jak wsiada na przystanku do czarnego Nissana. Samochód prowadził jakiś chłopak. Wiesz .. przystojny i do tego ładny samochód. Laski na takich lecą … - Nie słuchałem co dalej ma mi do powiedzenia Troy. Kiedy usłyszałem do jakiego samochodu wsiadała Vanessa wiedziałem, że to Nathan.
Szybko wybiegłem z posiadłości Troy’a i z powrotem zasiadłem za kółkiem swojego samochodu. Chciałem jechać lecz nie wiedziałem gdzie. Szybko wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Nathan’a, który dał mi ostatnio gdy się z nim widziałem.

N: Hallo?
Z: Gdzie kurwa jesteś?
N: Spokojnie Zayn. Jesteśmy … Jestem w hotelu …
Z: Gdzie to jest?
N: Zayn co się stało?
Z: Po prostu podaj mi adres!
N: Spokojnie jestem w
Covent Garden Hotel …

Więcej nie było mi potrzebne. Szybko wrzuciłem wyższy bieg i ruszyłem w stronę hotelu w którym znajduje się Nathan i prawdopodobnie Vanessa.

*

Kiedy w końcu znalazłem się pod pokojem Nathan’a było już dość późno. Gwałtownie i mocno zapukałem w drzwi a już po paru sekundach otworzył mi Nathan. Tak jakby czekał przy drzwiach od czasu gdy do niego zadzwoniłem.
- Gdzie Ona jest? – Zapytałem ostro wchodząc w głąb apartamentu. Rozejrzałem się po salonie lecz nie zauważyłem dziewczyny. Odwróciłem się w stronę chłopaka i posłałam mu pytające spojrzenie.
- Chodź … - Nathan westchnął i po prostu ruszył w stronę następnych drzwi.  
- Chciałem z Nią porozmawiać lecz kiedy tutaj przyjechaliśmy Vanessa stwierdziła, że musi się napić … Śpi już tutaj dobre dwie godziny. – Nathan otworzył drzwi a ja w końcu ujrzałem Vanessę śpiącą na łóżku. Odetchnąłem z ulgą, że jest cała i zdrowa. Gdyby ktoś jej coś zrobił to nie wiem CO ja bym mu wtedy zrobił. Zabił bym go na miejscu chyba.
- Niech śpi. Masz może ochotę napić się czegoś? – Nathan zaprowadził mnie do kuchni a ja usiadłem sobie przy niewielkiej wysepce. Ten dzień można śmiało zaliczyć do najgorszych.
- Napiłbym się czegoś mocnego … - Mruknąłem do Nathan’a a ten jedynie skinął głową i zabrał się za tworzenie jakiegoś drinka. Oparłem łokcie na blacie i napisałem wiadomość do Dave’a, że Vanessa jest ze mną, nic jej nie jest i że zostaje u mnie na noc. Gdyby Dave albo rodzice Vanessy dowiedzieli się u kogo tak na prawdę jest to za pewne zeszli by na zawał.
- Proszę. – Nathan podstawił mi pod sam nos niebieski napój z jakimiś gównianymi parasoleczkami. Parsknąłem śmiechem przypominając sobie, że Nathan zawsze taki był. Wszystko musiało być perfekcyjnie bo inaczej wpadał w szał.
- Co tam słychać? Czemu wpadłeś taki zdenerwowany do mojego apartamentu? – Wypiłem za jedynym razem pół tego kolorowego czegoś. Musze przyznać, że jest całkiem dobry.
- Wystraszyłem się. – Odpowiedziałem przyciszonym głosem i ponownie napiłem się mojego alkoholowego napoju. Spojrzałem na twarz Nathana kiedy zorientowałem się , że chłopak nic nie powiedział.  
- Ty tak na serio? – Zapytał po tym jak wypił swojego drinka. Puściłem mu pytające spojrzenie gdyż nie wiedziałem o co mu chodzi.
- No wiesz … Czy ty tak na serio się w niej zakochałeś? – Nathan nerwowo podrapał się po karku i wskazał palcem na drzwi sypialni w której spała MOJA Vanessa. Głupio uśmiechnąłem się na jego słowa. Czy się zakochałem? Niby powiedziałem to Vanessie przed tym jak miała dowiedzieć się, że Nathan żyje ale tamte słowa były wypowiedziane pod presją. Bałem się, że jeżeli Nathan żyje Vanessa wpadnie w jego ramiona i zapomnij o mnie lecz myśląc o tym teraz mam wrażenie że były to prawdziwe słowa.
- Kocham ją … - Powiedziałem w końcu i dopiłem swojego drinka. Nathan odwrócił się w stronę kuchni i wyciągnął z szafki butelkę czystej i dwa kieliszki.
- Ona też Cię kocha. Widać to po niej. – Nathan po woli odkręcił butelkę i rozlał przezroczystą ciecz do dwóch kieliszków.
- Kiedyś uśmiechała się tak  na myśl o mnie. Wiesz kochałem ją i kochać będę ale nie mogę jej zmuszać by ponownie mnie pokochała tym bardziej że jesteś ty. – Słuchałem słów Nathan’a wpatrując się w swój kieliszek. To co powiedział po prostu napełniło mnie uczuciem szczęścia. Nic nie może być lepsze od odwzajemnionej miłości.
- Dobra dosyć tego użalania się. Trzeba się w końcu najebać. Nie robiliśmy tego od niepamiętnych czasów. – Nathan na moje słowa uśmiechnął się szeroko i jedyne co potem pamiętam to to, że zaczynało się robić coraz to weselej.

Vanessa. 

Obudził mnie jakiś głośny hałas. Podniosłam się gwałtownie i zapaliłam lampkę. Alkohol nadal płynął w moich żyłach lecz po woli już trzeźwiałam.
- Zayn? – Zapytałam kiedy zauważyłam chłopaka idącego chwiejnym krokiem w stronę łóżka.
- Cześć kochanie. – Chłopak mruknął i położył się obok mnie. Od razu jego ręce znalazły się na moich biodrach a jego usta zaczęły atakować moją szyje.
- Zayn jesteś pijany. – Zaśmiałam się z niego czując intensywną woń alkoholu. Zayn nie zaprzestał jednak swoich czynności teraz jego ręce wylądowały pod moją koszulką i zaczęły bawić się zapięciem od biustonosza.
- Jesteś taka piękna … - Ponownie zachichotałam gdyż bawiła mnie ta cała sytuacja a do tego ręce Zayn’a jeżdżące po całym moim ciele łaskotały mnie. Kiedy usta Zayn’a znalazły moje cały inny świat przestał istnieć. Podniecenie zaczęło górować nad moim ciałem co sprawiało, że chciałam więcej i więcej. Nagle Zayn okręcił nas tak , że to ja tym razem siedział na nim.
- Ściągnij … - Polecił i pomógł mi ściągnąć z ciała koszulkę.  Ponownie złączyłam nasze usta czując dość już spory namiot w spodniach mojego chłopaka. Kiedy Zayn wypchnął w moją stronę biodra jęknęłam gdyż czuć było to tak dobrze.
- Czyli będziemy się jebać? – Zadałam głupie pytanie prosto w usta Zayn’a. Chłopak szybko musnął moje usta i gwałtownie odpiął mój biustonosz.
- Nie będziemy się JEBAĆ. My będziemy się KOCHAĆ.

Czytasz = Komentuj!


Hej hej :) Witam was już w drugim tygodniu października.
Rozdział numer 22 jest i oto. To cudeńko powstawało przez cały tydzień na moim telefonie. Pisałam go w autobusie, na przystanku, na korytarzu szkolnym i gdzie się tylko dało.
Następny rozdział dodam 19. Października około tej samej godziny.
Agaggajah! Wreszcie będzie scena +18 . Cieszycie się? xD
Wczoraj byłam na Where We Are ! i było zajebiście. <3

Dobra trzymajcie się do następnego :*

16 komentarzy:

  1. Love <3 Waiting for the next :) I wish you inspiration ;) Zayn is so cute as it cares about her ;) /Aine ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty kocham cie i czekam na nexta !!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaa Kocham! Końcówka najlepsza "nie będziemy się jebać, my będziemy się kochać" cbgsdfds to było cudowne. I w kolejnym będą +18 no już nie mogę się doczekać! :* /@QeenCyrus

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mogłam jechać ;'( (dalej mam doła) a rozdział świetny. A co do pytania o scenę +18 to ci powiem, że jesteś chora ! OCZYWIŚCIE, ŻE CHCEMY !!!!!!! <3 Świetny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chce nexta dziewczyno ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu jeszcze nie ma nowego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ale nie wiem czy dzisiaj coś dodam. Na pewno rozdział pojawi się jutro jezeli dzisiaj nie dam rady. :* Jeszcze raz przepraszam ale wróciłam późno i wiecie trzeba by się trochę pouczyć. :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Dzisiaj nie dodam nowego rozdziału. Mam jutro do nauki strasznie dużo materiału. Test z Polskiego, test rozszerzona geografia i odpowiedź z angielskiego. Dam rade może coś w tygodniu napisać a jezeli nie to dwa rozdziały pojawią się w Sobotę. ❤

      Usuń
  8. Będzie jutro rozdział ???? Czekam i czekam wchodzę codziennie pare razy dziennie już nie moge się doczekać ~WeRa

    OdpowiedzUsuń
  9. Więc jutro pojawią się 2 rozdziały? :)
    Obiecałaś nam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej myslalas moze zeby zalozyc takie normalny blog to znaczy nie z opowiadaniami?? Z chęcia poczytałabym go :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Z góry bardzo przepraszam za spam. Jeśli go nie tolerujesz, po prostu zignoruj mój komentarz.
    Isobel i Charlie. Są jak ogień i woda. Co ich łączy? Równie silna nienawiść do siebie nawzajem. Pewien mężczyzna powiedział kiedyś Charliemu: Miłość, nienawiść. Dzieli je taka cienka linia. Wtedy jeszcze nie rozumiał jaka moc drzemie w tych słowach. Niebawem przekonają się o tym oboje. Pewnej feralnej nocy, kiedy zderzą się dwa światy, wywołają lawinę zdarzeń. Będzie to historia o miłości. To historia o miłości od tej gorszej, najbardziej skomplikowanej strony. Słodko-gorzka i prawdziwa.
    ZAPRASZAM: Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń