czwartek, 19 czerwca 2014

1. Czyżby to był on…?

Już na samym początku pobyty w Londynie mam pecha.  Przed chwilą wysiedliśmy z samochodu a ja już jestem cała mokra. Czemu? Ponieważ w Londynie kierowcy taksówek nie umieją jeździć i jeden przejeżdżający obok mnie wjechał w ogromną kałużę oblewając mnie od góry do dołu.
-KURWA PATRZ JAK JEŹDZISZ SZMACIARZU! – Krzyknęłam do oddalającego się samochodu i unosząc do góry dłoń pokazałam mu środkowy palec.
- Vanessa jak ty się dziecko zachowujesz! Idź i pomóż bratu wnosić walizki. – Przewróciłam oczami i skierowałam się do samochodu gdzie Dave razem z tatą wyciągali pierwsze walizki.
- Orientuj się siostra! – Usłyszałam tylko głos mojego brata i dostałam prosto w brzuch walizką jak mniemam moją, bo sądząc po kolorze to na pewno nie była męska walizka.
- Vannesa! – Usłyszałam jak karci mnie ojciec, kiedy pokazałam środkowy palec mojemu braciszkowi.
Wzięłam swoje walizki i bez słowa skierowałam się do naszego nowego domu. Mam nadzieje, że będzie tutaj inaczej niż w Bradford.  Kiedy tylko otworzyłam duże, dębowe drzwi ujrzałam moją matkę ślęczącą już na telefonie. Machnęłam na nią ręką i skierowałam się na górę. Otworzyłam pierwsze drzwi, które prowadziły za pewne do pokoju mojego brata.  Zaczęłam się śmiać, kiedy ujrzałam, że ściany w jego pokoju są pomalowane na kolor morski.  Zamknęłam drzwi i skierowałam się do następnego pokoju. Tym razem trafiłam na sypialnie rodziców, więc zamknęłam drzwi i poszłam do następnych i zarazem ostatnich drzwi. Spojrzałam na białe drzwi, na których już wisiała tabliczka z moim imieniem. Uśmiechnęłam się na wspomnienie mojego starego pokoju w Bradford i popchnęłam lekko drzwi.  Mogę się spodziewać każdego koloru, ale znając moja matkę ściany będę w kolorze różowym a meble w kolorze białym. Niby mówiłam jej, że nie jestem już dzieckiem, ale z nią gadać to jakbyś rozmawiała z głazem.
Kiedy weszłam do pokoju zamurowało mnie.  Ten pokój jest niezły i na pewno o parę metrów większy niż tamten w Bradford. Rzuciłam walizki na podłogę i podbiegłam do okna. Widok był nieziemski pomijając brzydką pogodę.
- I jak podoba się pokój? –  Zadał pytanie mój ojciec po cichu wchodząc do mojego pokoju.
- Taa mama w końcu trafiła w mój gust. – Zaśmiałam się wspominając wszystkie wpadki mamy z kupnem mi prezentów. Ja zawsze byłam chłopczycą, jeżeli można tak powiedzieć a moja mama na siłę kupowała mi lalki i inne różowe bzdety.
- Dobra Vanessa zostawiam cię samą. Potem zejdź na dół to porozmawiamy o szkole. – Oznajmił mi tata i posyłając szeroki uśmiech wyszedł do pokoju. Z powrotem spojrzałam za okno na piękny widok. Pogoda w momencie zaczęła się polepszać. Za dużych, kłębiastych chmur w końcu wyszło słońce. Po chwili za zakrętu wyjechał czarny, sportowy samochód. Nie znam się na markach, ale na pewno był to jakiś drogi i szybki samochód. Samochód przejechał obok mojego nowego domu i zatrzymał się zaraz obok.  Wyszła z niego najpierw zdenerwowana dziewczyna a zaraz po niej wyszedł chłopak, który kierował tym samochodem.  Od razu ON przykuł moją uwagę. Był tak strasznie do kogoś podobny.
Chłopak okrążył samochód i złapał dziewczynę gwałtownie za ramiona.  Dziewczyna krzyczała coś prosto w jego twarz. Najwyraźniej ostro się ze sobą o coś kłócili. Nagle dziewczyna odepchnęła od siebie tego chłopaka i uciekła jak sądzę do swojego domu. Chłopak powiedział coś do siebie i odwrócił się kierując się do swojego samochodu. Kiedy przechodził nagle jego oczy skierowały się w stronę mojego okna. On mnie zauważył! Kiedy jego oczy spotkały się z moimi zamarł. Jego usta ułożyły się w literę „o” a oczy powiększyły swoje rozmiary. Skąd ja go znam? On najwyraźniej także mnie skądś kojarzy – jego mina mówi sama za siebie. Te jego czarne włosy i ciemna karnacja. Czyżby to był on…? Nie to na pewno nie On. Kiedy ostatni raz widziałam go w Bradford nie miał tatuaży a co najważniejsze tamten chłopak zawsze miał znacznie krótsze włosy i nigdy nie zapuszczał zarostu.
Stałam tak dobre parę minut wpatrując się w chłopka aż mój brat wszedł do mojego pokoju.
- Vanessa tata kazał ci już przyjść na dół! – Powiedział rzucając się na mojego łóżko. Dopiero wtedy ocknęłam się i odeszłam od okna.
- Jasne już idę … - Odpowiedziałam i ściągnęłam z ramion bluzkę, po czym rzuciłam ją na biurko. Kątem okna zobaczyłam jak sportowy samochód właśnie odjeżdża. To nie może być On.
- Idziesz? – Zapytał ponownie mój brat, kiedy ja stałam obok biurka i pogrążona byłam w swoich wspomnieniach.
- Idę … - Bąknęłam już lekko podenerwowana i razem z Davem wyszłam z pokoju.
- Dave mam do ciebie pytanie. – Zaczęłam, kiedy schodziliśmy razem po schodach.
- No mów! – Odpowiedział mi brat i dalej schodził po schodach.
- Wiesz może, co się dzieje teraz z Zayn’em? – Zapytałam a mój brat nagle zatrzymał się gwałtownie na schodach, przez co wpadłam na jego plecy. Dave posłał mi pytające spojrzenie.
- Malikiem? – Spytał zdzwiony moim pytaniem.  Dave jakiś rok temu był dobrym przyjacielem Zayn ’a.
- Nie wiem nic o Nim odkąd posprzeczaliśmy się wtedy na boisku.  Widziałem go kilka miesięcy temu w Bradford. Wydoroślał. A czemu o niego pytasz? Nie masz dość po tym wszystkim, co ci zrobił? – Co miałam mu powiedzieć? Nie mogłam mu powiedzieć, że widziałam przez okno chłopka prawie identycznego jak Zayn. Przecież Dave gdyby tylko usłyszał znalazłby tego chłopaka i gdyby okazało się, że to naprawdę Zayn – zabiłby go na miejscu.
- A tak sobie ostatnio o nim przypomniałam… chodźmy już do taty! -  Ruszaliśmy razem z bratem do kuchni, z której wydobywał się głos rozmowy mojego ojca i matki.
- No nareszcie! – Krzyknął uradowany ojciec. Co on ma taki dobry humor?
- Siadajcie dzieciaki mam coś do ogłoszenia! – Jak tata nakazał tak zrobiliśmy. Usiedliśmy sobie za solem kuchennym i bacznie wyczekiwaliśmy tego, co nowego powie nam ojciec.
- Słuchajcie. Jak za pewne wiecie. Przeprowadziliśmy się tutaj ze względu na Vanessę … - Zaczął tata a ja przełknęłam ślinę, gdy wielka gula formowała mi się w gardle na tle wspomnień z Bradford.  Szybko odepchnęłam je na drugi plan i znowu skupiłam się na przemowie taty.
- … Nie tylko to było powodem naszej przeprowadzki. Jest jeszcze jeden powód a mianowicie dobra praca wykładowy na tym oto College’u.  – Tata rzucił na stół ulotkę jakiegoś college’u a Dave tylko jęknął.
- Czy ty mówisz serio? I co może jeszcze mamy tam chodzić razem z Vanessą? – Zapytał Dave a tata tylko pokiwał głową. No ładnie, czyli ten Londyn jest jeszcze bardziej pechowy niż mi się wydawało. Najpierw zła pogoda, kałuża, walizka, ten chłopak podobny do Zayna a teraz to.
- Jutro jedziemy na zajęcia … O 8: 30 macie być już gotowi. Wszystko wam jeszcze powiem po drodze … - Tata zaczął nam wszystko tłumaczyć a ja pogrążyłam się w swoich myślach. Myślałam, że gorzej być już nie może. A tutaj tata wyskakuje z informacją, że będzie profesorkiem na tym samym College’u gdzie my będziemy chodzić.·- Mamy przesrane… - Mruknął Dave, kiedy tata dalej opowiadał o tym „wspaniałym” college’u.
Rano obudził mnie mój dzwoniący telefon. Sięgnęłam dłonią na moją szafkę nocą stojącą bok łóżka i ścisnęłam z niej telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, kto do mnie dzwoni o 7: 00 rano.
V: Agnes czy ciebie już do reszty pogrzało!?
A: Ja do Ciebie dzwonie, bo się stęskniłam a ty do mnie takim tonem. Obrażam się!
V: Musiałaś się akurat stęsknić o 7: 00 rano?
A: No przepraszam, ale i tak nie śpię od jakiś 2 godzin. Dzisiaj pierwszy raz idę do szkoły bez ciebie!
V: Ej tylko mi tam nie płacz! Pamiętasz spotykamy się w każdy wolny od szkoły dzień.  Pozdrów ode mnie wszystkich w Bradford.
A: Dobrze, ale ja za tobą tęsknie.  Zaraz jak wrócisz do domu po południu musisz mi opowiedzieć jak było w nowej szkole.
V: Już mogę ci powiedzieć, że będzie do BANI!
A: Czemu?
V: Mój tata będzie profesorkiem w tym samym College’u co my będziemy uczęszczać!
A: O w mordę. To ci współczuje.
V: Zadzwonię na wieczór do ciebie i wszystko ci opowiem.  Trzymaj się Agnes.
A: No Pa.

Rozłączyłam się i położyłam z powrotem telefon na półce. Coś czuje, że ten dzień będzie koszmarny. Po woli wstałam z łóżka i po wolnym krokiem skierowałam się do łazienki.
Zeszłam na dół około godziny 8:00. Ubrałam się zwyczajnie do szkoły. Nie chcę przesadzać, tym bardziej , że jest to mój pierwszy dzień.
- Dzień Dobry! – Przywitałam się wchodząc do kuchni.  Dave mruknął do mnie ciche „ cześć” w odpowiedzi a tata był tak zajęty poprawianiem swojego krawata, że nawet na mnie nie spojrzał.
- Dzień Dobry! – Odpowiedziała mi mama podając talerz pełen pachnącej jajecznicy.  Usiadałam obok mojego brata przy stole i spokojnie zaczęłam jeść śniadanie. Spojrzałam kątem oka na Dave. Ubrał się jakoś inaczej.
- Czyżbyś wziął sobie do serca moją radę odnośnie noszenia dresów do szkoły? – Zapytałam nalewając sobie pomarańczowego soku do szklanki.  Dave nic nie odpowiedział tylko wstał od stołu i wyszedł z kuchni.
- Vanessa za 10 minut wyjeżdżamy! Pośpiesz się! -  Tata w końcu się do mnie odezwał i wyszedł z kuchni.  Zjadłam szybko moje śniadanie i szybko żegnając się z mamą wybiegałam z domu. Kiedy weszłam do samochodu na tylne siedzenia Dave razem z tatą już siedzieli w samochodzie. Kiedy ruszyliśmy oparłam głowę o zimną szybę i wyczekiwałam momentu kiedy ujrzę nową szkołę. Mam nadzieje, że znajdę tutaj jakiś przyjaciół.
Kiedy podjechaliśmy pod szkołę tata zaparkował na miejscu dla nauczycieli. Dave jako pierwszy wysiadł a zaraz za nim wysiadłam ja.  Rozejrzałam się dookoła wszędzie pałętali się jacyś uczniowi.
Nagle w oczy wpadł mi jeden samochód, którego widziałam wczoraj. O maskę samochodu opierał się ten sam chłopak, który wczoraj wpatrywał się w moją osobę. Chłopak nie był sam. Obok niego opierał się jakiś inny chłopak. Razem za pewne obgadywali przechodzące obok nich dziewczyny.
Po chwili dwóch tych chłopaków odepchnęło się od maski samochodu i ruszyło w stronę szkoły czyli zbliżali się obydwaj w moją stronę. Stałam nie ruchomo na parkingu. Czekając aż tata w końcu zamknie samochód i ruszymy do szkoły.
- Vanessa? – Zapytał Dave i złapał mnie za ramię. Nawet na niego nie spojrzałam moje oczy były wpatrzone w dwóch chłopaków będących teraz parę kroków ode mnie. Ten sam styl chodzenia, ten sam uśmiech, ten sam głos.
- Czy tam jest Zayn? – Zapytał Dave w końcu zauważając chłopców zbliżających się do nas.  Odwróciłam wzrok i spojrzałam na mojego brata. Jego mina mówiła sama za siebie. Był zszokowany a ja modliłam się by tylko mnie nie zauważył.
- Dave Collins? Czy to ty? – Zapytał głos stojący centralnie za moimi plecami.  Odwróciłam się i moje oczy spotkały się z czekoladowymi oczami chłopaka. Zmienił się ale jego oczy mają ten sam odcień co parę miesięcy temu.
- Zayn …
- Vanessa? 

Czytasz = Komentuj!

Jest i rozdział numer 1. 
Postaram się w weekend napisać rozdział 2. 
Siedzę teraz w domu do środy więc codziennie spróbuje coś napisać. 



Do następnego rozdziały. Paaa ;*


3 komentarze: