wtorek, 26 sierpnia 2014

11. Ona w jakiś sposób zostanie tam na zawsze.



Zayn.

Razem z Dave’m zabraliśmy Vanessę do mojego samochodu. Postanowiłem zerwać się z reszty lekcji i zabrać Vanessę gdzieś gdzie będzie mogła się uspokoić. Nie mogę pojąć jakimś cudem Troy ją tak upokorzył ale z drugiej strony ma za swoje. Nie mówi się o takich rzeczach byle komu. Co ja robię? Znowu zrzucam winę na dziewczynę chociaż nie jest niczemu winna. Skąd miała wiedzieć, że Troy jest takim chujem? Muszę ją wypytać o wszelkie szczegóły. Ciekawe ile mu powiedziała?
Razem z Dave’m postanowiliśmy zabrać Vanessę do mojego mieszkania. Dave obawiał się reakcji rodziców. Mówił coś, ze nie mogą znowu zobaczyć jej takiej. Nie wypytywałem chłopaka o szczegóły. Po pierwsze nie chcę być wścibski a po drugie nie wypada mi o wszystko pytać kiedy ostatnio byłem taki chamski do Vanessy.  Teraz z perspektywy czasu parząc na to jak ją raniłem swoimi słowami jest mi strasznie głupio. Najgorszą moją rzeczą jaką zrobiłem było pójść do niej zaraz po pogrzebie Nathan’a.

Z zaciśniętymi dłońmi kroczyłem w stronę domu dziewczyny przez którą moje serce bije znacznie szybciej. Jestem zły na siebie i ogólnie na cały świat. Straciłem przyjaciele, którego miałem od najmłodszych lat. Na początku chciałem ją TYLKO zobaczyć ale im bliżej byłem jej domu złość wzrastała. Nie chciałem obwiniać siebie za ten wypadek chociaż i tak w głębi duszy wiedziałem, że to moja wina.
Nacisnąłem dzwonek do drzwi i czekałem na to aż pojawi się Vanessa. Serce podpowiadało mi bym przytulił ją do swojego ciała ale rozum kazał wszystko zakończyć. Przecież nie mogę być z byłą dziewczyną mojego zmarłego kumpla. Kurwa!
- Zayn?- Dave otworzył szeroko drzwi. Chłopak nadal był ubrany  w czarny garnitur który miał na pogrzebie. Minęło jakieś 40 minut od pożegnania Nathan’a a ja już jestem pod domem jego byłem dziewczyny. Co ja tutaj do jasnej cholery robię?
- Cześć. Mógłbyś zawołać Vanessę? Chciałbym z nią chwilę pogadać… - Dave pokiwał głową na moją prośbę  i po chwili zniknął w głębi domu. Ja za to stałem na werandzie i pocierałem dłonie by je chociaż trochę ogrzać. Jeszcze parę dniu temu było znacznie cieplej a dzisiejszy dzień wygląda naprawdę mroźnie. Oparłem się o balustradę i wpatrywałem się w drogę przed sobą. Co chwile przejeżdżał jakiś samochód co było dziwne w tej części Bradford.
Nagle usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Szybko odwróciłem się i zauważyłem dziewczynę ubraną w ciemną sukienkę. Nasunęła na swoje ramiona czarną kurtkę i podeszła do mnie znacznie bliżej. Jej twarz nie była już taka radosna jak kiedyś. Widać było po niej zmęczenie a do tego zakrwawione oczy ukazywały ile litrów łez wylała przez ostatnie dni.
- Zayn jeżeli chcesz gadać teraz o tym co stało się t-tamtej nocy to odpuść sobie … -  Vanessa nawet na mnie nie spojrzała. Jej słowa trafiły prosto w moje serce. Co ja sobie myślałem, że jeżeli przyjdę tutaj zaraz po tym jak pochowała swojego chłopka to rzuci mi się w ramiona? Jestem idiotą.
- Śmieszna jesteś … Chciałem ci tylko powiedzieć , że to twoja wina. To przez Ciebie Nathan nie żyje. Gdybyś wtedy nie wskoczyła mi do łóżka mój przyjaciel dalej by żył … - Kłamałem jak z nut. Zraniła mnie wcześniejszymi słowami więc niech cierpi.
- Z-Zayn co ty? – Dopiero teraz nasze oczy się spotkały. Vanessa była zdziwiona tymi słowami a jednocześnie zraniona. Po jej policzkach znowu zaczęły lecieć łzy.
- To co kurwa słyszałaś. To ty jesteś jedyną winną. Gdybym wtedy … To wszystko twoja wina i kurwa to ty powinnaś leżeć teraz  6 metry pod ziemią a nie Nathan. – Z tymi słowami możliwe, że przesadziłem. Dziewczyna nic się nie odezwała jedynie stała nie ruchomo.
- Zayn … - Nawet nie próbowałem dalej kontynuować nasze rozmowy. Odwróciłem się od dziewczyny i ruszyłem przed siebie. Słyszałem płacz dziewczyny i jej ciche kroki. Szła za mną lecz po chwili najwyraźniej odpuściła bo nie słyszałem jej kroków za swoimi plecami.  Przeszedłem przez ulicę walcząc z chęcią odwrócenia się w stronę domu  dziewczyny. Nie udało mi się. W końcu odwróciłem się i zobaczyłem dziewczynę klęczącą na kolanach na środku zaśnieżonego trawnika.  Schowała twarz w dłonie i trwała tak przez kilka sekund do półki z domu nie wybiegł Dave. Nie chciałem narażać się na brata Vanessy więc szybko skierowałem się na przystanek na który po chwili przyjechał autobus.
Dopiero kiedy jechałem autobusem złość ustąpiła a zastąpiły je wyrzuty sumienia. Przed oczami cały czas miałem obraz załamanej dziewczyny klęczącej przed domem. Szybko wyrzuciłem z głowy Vanessę chociaż i tak Ona w jakiś sposób zostanie tam na zawsze. 

Wtedy nie wiem co mną kierowało. Po prostu byłem jeszcze nie dojrzały.  Najpierw mówiłem a potem myślałem. Od tamtej pory wiele się zmieniło.  Uświadomiłem sobie, że ją zraniłem. To nie była jej wina … To była wyłącznie moja wina. 

*

Kiedy podjechaliśmy pod moje małe mieszkanie wysiadłem z samochodu jako pierwszy i pomogłem dziewczynie wydostać się z tylnego siedzenia. Vanessa miała ten sam wyraz twarzy co wtedy kiedy zrzuciłem winę śmierci Nathan’a na nią. Od razu zrobiło mi się jej żal.  Szybko zamknąłem swój samochód i we trójkę skierowaliśmy się do mojego mieszkania.
- Od razu przepraszam za bałagan. – Otworzyłem drzwi i wpuściłem Vanessę a zaraz za nią wszedł Dave. Zamknąłem za sobą drzwi i od razu rzuciłem się w stronę kanapy na której walały się moje ubrania. Pozbierałem je i wrzuciłem za drzwi swojej sypialni. Vanessa od razu opadała na sofę. Nie odezwała się słowem od naszej małej rozmowy przed szkołą.
- Chcecie coś do picia? – Zapytałem przerywając cieszę panująca w moim małym salonie.  Dave poprosił o wodę zarówno dla siebie jak i dla Vanessy. Szybko przyniosłem o co prosił Dave. Pozwoliłem sobie także zabrać jakieś chipsy i zrobić kanapki.
Wszystko postawiłem na stoliku przed sofa na której usadowiłem się razem z Vanessą. Dave za to zajął fotel po przeciwnej stronie.
- Więc … powie mi ktoś coś więcej? O co chodzi z tymi wpisami i jakąś terapią? – Zadałem pytanie lecz szybko pożałowałem, że w ogóle zacząłem ten temat. Vanessa zaczęła płakać i zamknęła się w mojej sypialni. Spojrzałem się wyczekując na Dave’a.
- Dobra powiem ci … i tak teraz już wie cała szkoła. – Dave przeniósł się z fotela na kanapę obok mnie i widać było jak zbiera się w sobie by wszystko mi powiedzieć.
- Po tym jak wyjechałeś Vanessa nie była już tą samą dziewczyną …

Vanessa.

Dave zapewne opowiada całą historię Malikowi a ja głupia wypłakuje ostanie łzy w jego poduszkę.  Jak mogłam być taka głupia i powiedzieć wszystko Martinez’owi? Skąd on do cholery wie te wszystkie rzeczy jakie zapisałam w zeszycie? No właśnie skąd przecież nie czytał go … A co jeżeli nie ma w moim pokoju … Co jeżeli ktoś mi go zabrał?
Szybko wstałam z łóżka i przetarłam rękawem mojej bluzy swoje zapłakane oczy. Kiedy podeszłam do drzwi usłyszałam jak Dave kończy opowiadać moja historię Malikowi. Powstrzymałam łzy które chciały znowu wydostać się na moje policzki i otworzyłam drzwi. Chłopcy od razu skierowali swoje oczy na moja osobę.
- Muszę jechać  do domu! – Powiedziałam stanowczo i nawet nie zwracając uwagi czy chłopcy wstali z miejsc by pojechać ze mną podeszłam do drzwi wyjściowych.
- Po co? – Mój brat szybko znalazł się obok mnie.
- Zeszyt … - Powiedziałam lecz Dave przerwał mi. Złapał mi za ramię i pociągnął stronę salonu.  Usiadałam sobie z powrotem na kanapie i wyczekiwałam co ma mi do powiedzenia.
- Musze ci się do czegoś przyznać …

 

Czytasz = Komentuj!


Rozdział jak dla mnie nie wyszedł.
Pisałam go na szybko gdyż chcę jak najwięcej dodać rozdziałów przed końcem wakacji.
No właśnie. Za parę dni do szkoły.  ŻAL.PL :)
Postaram się pisać jak najwięcej więcej i mogę zdradzić, że sytuacja z Zayn’em znacznie się rozwinie.
Następny rozdział jutro lub po jutrze.
Więc trzymajcie się. 

 Ar jaki słodziak <3


6 komentarzy:

  1. Kocham cieeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  2. O shit nie kończ w takim pieprzonym momencie ja tu na zawał schodzę chcę następny!! Błagammmm. Pozdrawiam-Martynaa<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :) Czekam na rozwinięcie sytuacji :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki piekny rozdzial.
    Biedna dziewczyna

    OdpowiedzUsuń