niedziela, 6 lipca 2014

3. Po prostu jestem na to wszystko za słaba.

- Vanessa! – Usłyszałam w oddali jak jakiś znajomy głos woła mnie. Otworzyłam po woli oczy i ujrzałam, że śpię w łóżku, w pokoju Dava w Bradford. Za oknem panowała ciemność a pokój oświetlany był jedynie lampką stojącą n biurku. Zrzuciłam z siebie koc, którym byłam przykryta i wstałam z mojego łóżka.
- Vanessa! –  Tym razem słyszałam ten glos  głośniej i wiedziałam do kogo on należy. Z uśmiechem na twarzy wybiegłam na korytarz i ruszyłam w stronę schodów. Kiedy tylko stanęłam na ich szczycie zobaczyłam tłum ludzi w naszym salonie. Zeszłam po woli po schodach lecz żadna z osób mnie nie zauważyła. Na sofie razem z Lucas’em siedziała moja przyjaciółka – Agnes. Podeszłam do niej i zaczęłam do niej mówić lecz Ona nawet nie reagowała. Chciałam ją dotknąć lecz moja dłoń prze nikła przez nią jakby była duchem.
 - Vanessa! – Znowu usłyszałam wołanie mojego imienia. Odwróciłam się w stronę skąd dobiegało nawoływanie i ruszyłam w tamtym kierunku. Przeszłam przez salon i wyszłam na korytarz wtedy dopiero utwierdziłam się w przekonaniu do kogo ten glos należał. 
- Nathan … - Szepnęłam a w moich oczach stanęły łzy. Podeszłam do chłopaka i chciałam go dotknąć lecz każda próba kończyła się tym, że moja dłoń przenikała przez jego ciało. 
- Vanessa! – Nathan znowu krzyknął i przechodząc przez moje ciało skierował się w stronę schodów. Chciałam z nim porozmawiać albo chociaż poczuć jego dotyk chociaż na chwilę. Postanowiłam za nim iść. Nathan po drodze spotkał paru chłopaków.  Pytał każdego czy nie wiedzą gdzie jestem. Dopiero kiedy wszedł na górę przy drzwiach do toalety spotkał Agnes. 
- Oo.. Agnes nie wiesz gdzie może być Vanessa? – Zapytał Nathan a moja przyjaciółka zaśmiał się na cały głos. Była pod wpływem alkoholu albo gorzej narkotyków. 
- Nathan moim skromnym zdaniem to Van poszła sobie do któregoś pokoju z tym seksownym brunetem. Przez caaaały wieczór gadała TYLKO o nim aaa … później jak już On sam do niej zagadał to podniecenie sięgnęło zenitu!  - Agnes próbowała jakoś utrzymać równowag. Co przy jej wysokich szpilkach było nie lada wyczynem. 
- Czas na wyścigi! – Ktoś w salonie krzyknął i cały tłum wyszedł z domu. Muzyka ucicha i dopiero w tamtej chwili można było usłyszeć dziwne dźwięki dobiegające z mojego starego pokoju. 
- A nie mówiłam … - Głos Agnes tym razem był zniekształcony. Obraz tak samo mi się już po woli zamazywał. Ostatni raz spojrzałam na Nathana kierującego się w stronę mojego pokoju.

Obudziłam się w gabinecie pielęgniarki sadząc po tym , że mój tata tutaj był a obok niego siedziała Jess jestem nadal w szkole.
- Nareszcie się Panienka obudziła! – Podeszła do mnie kobieta ze spalonymi platynowymi włosami i mocnym makijażem. Ubrana była w pielęgniarki fartuch i pachniała słodkimi perfumami, przez które zbierało mi się na wymioty.
- Vanessa, wszystko Okay?... Tak strasznie się wystraszyłam kiedy zemdlałaś w łazience. Dobrze się czujesz? – Jessica usiadła obok mnie i zaczęła mnie o wszystko wypytywać. Głowa strasznie mi pulsowała a oprócz tego było mi trochę nie dobrze.
- Głowa mnie boli … Dajcie mi spokój… - Powiedziałam po cichu a Jess tylko pokiwała głową w zrozumieniu i pożegnała się ze mną po czym wyszła z gabinetu. Czułam się okropnie. Mogłam ją zatrzymać. Dziewczyna się tak strasznie o mnie martwi nawet mnie dobrze nie znając. Jutro z nią o tym porozmawiam.
- To dopiero pierwsze tygodnie szkoły a ja już miałam jakieś miliony dziewczyn , które mdleją.  Nie wiem co się dzieje z tymi naszymi kobietami w tych czasach … - Pielęgniarka zaczęła chodzić  po całym pomieszczeniu aż w końcu usiadła na krześle i zaczęła coś wypisywać. Tata siedział na krześle obok i nic się nie odzywał. Pewnie znowu nie wie co powiedzieć i jak postąpić w tej sytuacji.
- Mogę już wracać na lekcję? – Zapytałam i po woli wstałam. Założyłam  na siebie swoją kurtkę, która leżała na krzesełku obok i stanęłam przy pielęgniarce.
- Oo..  nie. Pan Colins zabierze cię do domu. Już dzisiaj sobie odpoczniesz a jutro nadrobisz lekcję…  - Pokiwałam głową i wyszłam z pomieszczenia gdyż ojciec chciał sam na sam pogadać z pielęgniarką.
Szłam wzdłuż korytarza oglądając kolejno zdjęcia wiszące na ścianie. Na ścianach wisiały zdjęcia przedstawiające różnorodnych dzieciaków którzy zdobyli jakieś osiągnięcie w dziedzinie sportu. Podążałam dalej oglądając  zdjęcia aż natknęłam się na zdjęcie drużyny piłkarskiej. Obejrzałam dokładnie każdego z zawodników aż natknęłam się na te czekoladowe oczy.
- Zayn … - Mruknęłam spoglądając na chłopaka w niebieskiej koszulce z numerem 10. Zdjęcie musiało być wykonane jeszcze rok temu. Zayn wyglądał na nim tak niewinnie.  Co się stało z tamtym chłopakiem? Nagle z sali wyszedł tata. Nic się nie odezwał tylko wskazał dłonią, że idziemy. Pośpiesznie ruszyłam za tatą. Już po paru minutach jechaliśmy samochodem do naszego domu.

*

Zaraz po tym jak weszłam do domu mama urządziła mi pogadankę na temat odżywiania. Ta pożal się Boże pielęgniarka stwierdziła, że omdlenie było spowodowane brakiem pożywienia w moim organizmie.
- Mamo jem regularnie. Wy nic nie rozumiecie.  Jest w Londynie tyle College’ów ale nie wy musieliście wybrać ten do którego chodzi Malik! – Krzyknęłam i biegiem ruszyłam do swojego pokoju. Trzasnęłam mocno drzwiami i zamknęłam drzwi na klucz by żadne z moim rodziców nie próbowało znowu ze mną rozmawiać. Usiadłam sobie przy biurku i szybko wyciągnęłam z szafki mój zeszyt.

Cześć.                                                                                                                                 16 wrzesień

To drugi dzień pobytu w Londynie a ja mam już go serdecznie dosyć. Rodzice mnie wkurzają. Nie rozumieją mnie tak jak ty mnie rozumiałeś. Brakuje mi Cię. Tak strasznie pragnę być do mnie przyszedł, usiadł na moim łóżku i po prostu zaczął opowiadać o rzeczach nieistotnych. 
Kiedyś  mnie to wkurzało, miałam cię dość przez to i próbowałam za wszelką cenę zakończyć te twoje opowieści. Teraz wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam , szkoda tylko, że tak późno.
Do tego wszystkiego jeszcze ten Zayn. To co dzisiaj mi powiedział znowu mnie obudziło we mnie wspomnienia. Żałuje tego wszystkiego co zrobiłam. Gdybym mogła cofnąć czas za pewne nie uległabym Zayn’owi. Dzisiaj po tym co powiedział mi Zayn – zemdlałam. Kiedy zemdlałam odtwarzała mi się w umyśle scena za pewne z sylwestra. Widziałam Ciebie, widziałam Agnes i mój dom w Bradford. Było to takie realistyczne ale kiedy chciałam cię dotknąć po prostu moja rękę przez Ciebie przenikała.  Rozmawiałeś z Agnes na piętrze. Wypytywałeś o mnie a Agnes doskonale wiedziała gdzie jestem. Widziałam także jak goście wychodzą na zewnątrz oglądać wyścigi. Potem wszystko się urwało …
Wiesz … mam już dosyć. Przez dwa ostatnie miesiące zapomniałam o tym wszystkich lecz przez Zayn’a to wszystko znowu powróciło.  Jeżeli w nocy znowu będę miała koszmary postanowię znowu odwiedzić psychologa. Nie daje rady Nathan. Po prostu jestem na to wszystko za słaba
                                                                                             
                                                                                                                         Kocham Cię. Vanessa.

Zamknęłam mój zeszyt i schowałam go do półki. Postanowiłam trochę odpocząć. Położyłam się na łóżku i mimowolnie zasnęłam.

*

Kiedy otworzyłam oczy za oknem było już ciemno. Przetarłam dłonią oczy i zeszłam na dół. Rodzice za pewne już spali a Dave siedział w salonie i oglądał jakiś mecz.
- Cześć Vanessa. – Przywitał się Dave kiedy przechodziłam przez salon. Kiwnęłam jedynie do niego dłonią i zniknęłam w kuchni. Nalałam sobie soku pomarańczowe i  poszłam do Dava. Usiadłam sobie obok niego a ten od razu zaczął się mnie wypytywać o akcję w szkole.
- Dave po prostu zemdlała … - Jęknęłam już zirytowana tymi wszystkim pytaniami.
- Po prostu zemdlałaś? Uważaj bo ci uwierzę.   – Dave zaśmiał się. Wyłączył telewizor i spojrzał w moje oczy.
- To wszystko przez Malika? – Zapytał a ja ze łzami w oczach pokiwałam jedynie głową. Bałam, że jeżeli się tylko odezwę zacznę płakać.
- Chodź tu! – Dave przytulił mnie do siebie a ja przestałam wstrzymywać łzy. Płakałam w jego koszulkę a On pokrzepiająco głaskał mnie po plecach.
- Jestem na to za słaba… Jestem za słaba…


Czytasz = Komentuj :)

Dzięki prośbą niejakiej Agnieszki Horan dodaje nowy rozdział dzisiaj .Wygrałaś tym razem :D



2 komentarze:

  1. Czekałam, czekałam aż się doczekałam. :)
    Co do rozdziału to BOSKI.
    Czekam na kolejny. Mam nadzieję, że dodasz go szybko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Super. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Czytałam także twojego drugiego bloga i także jest Super.
    Czekam na następny. Paulla <3

    OdpowiedzUsuń